Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Padewski: Jedziemy z prezydentem Sutrykiem do Bońka (WYWIAD)

Jakub Guder
Andrzej Padewski (z lewej) ze Zbigniewem Bońskiem na Stadionie Wrocław
Andrzej Padewski (z lewej) ze Zbigniewem Bońskiem na Stadionie Wrocław fot. Tomasz Hołod
Andrzej Padewski, prezes Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej, a jednocześnie wiceprezes PZPN to jeden z najbliższych współpracowników Zbigniewa Bońka. Porozmawialiśmy z nim o współpracy z prezesem, namaszczeniu kolejnego szefa związku, o dolnośląskiej piłce i o tym, dlaczego nasz region omijają wielkie imprezy.

Oglądał Pan na żywo mecze z Austrią i z Łotwą. Jakie wnioski?
Wnioski musi wyciągnąć trener i sztab szkoleniowy reprezentacji. My – jako zarząd PZPN – jesteśmy zadowoleni z sześciu punktów i czystego konta, natomiast sama gra nie zadowala wszystkich. Skład personalny reprezentacji też nie do końca. To jednak sprawa selekcjonera.

Ma Pan – podobnie jak prezes Boniek – wrażenie, że Jerzy Brzęczek jest strasznie "zaszczuty" przez dziennikarzy i spotyka go nieuzasadniona krytyka?
Spotyka go duża krytyka, całkiem niezasłużenie. Jerzy Brzęczek dostał szansę od prezesa Bońka i ją wykorzystuje, bo bronią go wyniki, chociaż jakość gry jet dyskusyjna. Obserwuję te wpisy na Twitterze: „Musi odejść!”, „Nie nadaje się” i tak dalej… Trzeba mu dać więcej czasu.

QUIZ Prawdziwy test na sędziego piłkarskiego. Sprawdź się! (KLIKNIJ)

A co z tym Recą? Maciej Szczęsny sugerował, że Wisła Płock ma dostać bonus, jeśli piłkarz zagra kilka meczów w reprezentacji.
To była niefortunna wypowiedź. Sprawdziliśmy to: absolutnie nie ma takiego zapisu w jego kontakcie.

Teraz jest Pan na stołku prezesa, ale był Pan też piłkarzem i trenerem. W której roli czuje się Pan najlepiej?
Łatwiej było grać, niż zarządzać. Będąc trenerem czy zawodnikiem odpowiadałem za jeden zespół, a na Dolnym Śląsku mamy 700 klubów i ponad 70 tys. zawodników i działaczy. Jesteśmy jednym z największych związków na Dolnym Śląsku. Liczymy się w kraju. Mamy duże sukcesy w piłce amatorskiej. Raz zdobyliśmy mistrzostwo Europy. Teraz też gramy w UEFA Regions Cup. To sztuka zarządzać tak dużym związkiem. Rozgrywki, kartki, walkowery, kwestie dyscyplinarne, komisje odwoławcze. To jednak fajna praca, bo możemy pomóc, a związek powinien zawsze stać po stronie klubów.

Fajnie jest być na salonach. Spotyka się różnych ludzi. Robią ci zdjęcie z Radwańską, a potem dzwonią i się śmieją, że jestem celebrytą, bo stałem obok niej...

Czyli satysfakcja jest duża.
Oczywiście. Spotykam mnóstwo ludzi. Widzę, że im się chce, że się rozwijają. Ktoś kiedyś był piłkarzem, a teraz jest prezesem niewielkiego klubu, który szkoli młodzież. W piłce nożnej to ważne, by pokazywać, że można coś zrobić. A my w tym pomagamy, bo DZPN znosi bariery i niepotrzebne procedury. Te mechanizmy przejmowane są potem w pozostałych regionach Polski. Byliśmy pierwszym związkiem, który w piłce amatorskiej wymyślił sześć zmian. Najpierw było trochę zawirowań, bo powiedzieli, że wiceprezes PZPN łamie zasady, ale teraz wszyscy w to poszli i są zadowoleni. Likwidacja deklaracji gry amatora. Pro Junior System w niższych ligach. To wszystko wychodziło od nas.

Ale jest też splendor ze sprawowania funkcji wiceprezesa PZPN-u. To pewnie też łechce ego.
Oczywiście, bo fajnie jest być na salonach. Spotyka się różnych ludzi. Robią ci zdjęcie z Radwańską, a potem dzwonią i się śmieją, że jestem celebrytą, bo stałem obok niej…
No to może zobaczymy Pana w Tańcu z Gwiazdami?
Nie. Nie umiem za bardzo tańczyć. Rola wiceprezesa PZPN to też odpowiedzialność za pewien sektor. U mnie to jest umownie funkcja wiceprezesa do spraw zagranicznych, ale w najnowszych poprawkach do statusu ta nazwa zostanie zmieniona, bo UEFA i FIFA respektują tylko prezesa związku i sekretarza generalnego. Ja odpowiadam za departament medialny, kierowany przez Janusza Basałaja.

Trwa druga kadencja Zbigniewa Bońka. Za co macie do siebie największe pretensje?
Dla mnie największym minusem jest słabość naszych wewnętrznych przepisów. Jest zbyt dużo uchwał, które się zazębiają. Dlatego mamy kłopot w Europie i kluby przegrywają tam sprawy.

Z piłkarzami?
Też. Przypomnę jednak, że wcześniej próbowaliśmy naprawić zapisy statutowe, ale kluby ekstraklasy się na to nie zgodziły. Teraz atmosfera jest lepsza. Jak to wyprostujemy, to będziemy mieli wreszcie przepisy dostosowane do prawa powszechnego i piłkarskiego.

Sędziowie chcą zarabiać coraz więcej, budżety klubów są ograniczone, a my – jako zarząd – staramy się utrzymywać stawki sędziowskie na rozsądnym poziomie.

W regionie też są kłopoty. Ponad dwa lata temu siedzibę związku przeszukiwała policja. Pojawiają się oskarżenia, że organizowaliście dofinansowane szkolenia, których lista obecności była fikcyjna.
Od tego czasu nie byłem nigdzie wzywany, przesłuchiwany. My przerobiliśmy wszystkie kontrole, jakie były możliwe. Wszystkie instytucje tu były. Co ja mogę powiedzieć… Jeśli ktoś nas nie lubi, to nasyła takie kontrole.

Kto was nie lubi?
Nie wiem. Nie wszyscy lubią piłkę nożną.

W regionie strajkowali też sędziowie.
To był konflikt interesów. Sędziowie chcą zarabiać coraz więcej, budżety klubów są ograniczone, a my – jako zarząd – staramy się utrzymywać stawki sędziowskie na rozsądnym poziomie. Znaleźliśmy rozwiązanie, które może być wprowadzone w całej Polsce – otóż będziemy co roku rewaloryzować wynagrodzenie sędziów o poziom inflacji. Teraz, jak ktoś chce być sędzią, to wie w co wchodzi. Nie może być tak, że raz na kilka lat arbitrzy chcą 100 zł więcej. Ja ze swojego słownika wyrzuciłem już słowo „strajk”. Przychodzisz do pracy, oferujemy ci tyle, jak chcesz - to bierz, a jak nie, to dziękuję. Odwróciłem sytuację. Teraz nasza komisja licencyjna będzie odbierała licencję sędziom, którzy nie będą chcieli gwizdać za ustalone kwoty.

To może dojść do tego, że będą sędziowali ludzie z trybun.
No i co z tego? Jak ktoś przyjdzie na kurs, to wie teraz, że stawka wynosi 250 zł, a za rok będzie to 255 zł. Tyle. Nie może być tak, że cały czas jesteśmy pod presją. W razie czego są przeszkoleni sędziowie klubowi. Zresztą uważam, że do wieku juniora młodszego powinni sędziować właśnie sędziowie kubowi. Nie byłoby kosztów, nie byłoby problemów.

Irytuje Pana, gdy o was – działaczach z regionu – mówią „baronowie”?
Był wniosek, że w drugiej kadencji będziemy hrabiami, ale nie przeszedł. Prezes Boniek się widocznie nie postarał… Mówią różnie: leśne dziadki, baronowie. Trudno. Na co się tu obrażać?

Wy już wiecie, co będzie po Bońku w PZPN-ie?
Wiemy – będzie dzień po Bońku…

Ale kto będzie jego następcą? Jeśli nie namaści następcy, to będzie walka o stołek?
Tak myślę.

Kogo Pan widzi, wśród potencjalnych kandydatów?
Nie wiem – jeszcze jest półtora roku.

Może Andrzej Padewski?
Padewski się nie nadaje. Bo to musi być prawdziwa „postać”. Podoba mi się niemiecki model. Tam jest właśnie namaszczenie i kontynuacja władzy.

Boniek jakim był piłkarzem, takim jest prezesem. Jak ma jakieś własne zdanie, to go konsekwentnie pilnuje.

To może trzeba namówić prezesa, żeby kogoś rekomendował?
Jakim był piłkarzem, takim jest prezesem. Jak ma jakieś własne zdanie, to go konsekwentnie pilnuje. Gdyby chciał kogoś namaścić, to pewnie by to już zrobił. A może się zmieni ustawa i możliwa będzie kolejna kadencja…

To rozumiem, że Zbigniew Boniek nie dzwoni do wiceprezesów konsultować różnych decyzji?
Nie no – tak nie jest. Współpracujemy bardzo dobrze, ale o kolejnym prezesie, to my w ogóle po prostu nie rozmawiamy. Za dużo czasu do wyborów.
Liczycie na to, że ustawa się jednak zmieni i Zbigniew Boniek zostanie na trzecią kadencję?
To byłby dobry krok dla polskiej piłki. Co by nie mówić – zrobiliśmy dużo. Jest pro junior system – nawet w IV lidze, współfinansujemy rozgrywki dziecięco-młodzieżowy, III liga ma zapewniony budżet… W ciągu kilku lat nie można nadrobić zaniedbań z dziesięcioleci. Uważam, że idziemy w dobrym kierunku. Jesteśmy dużą, dobrą federacją. Naszym problemem jest zbyt mała liczba materiału ludzkiego. Mamy 38 milionów ludzi, a w porywach tylko 700-800 tys. zarejestrowanych zawodników. Mniejsze federacje, mają więcej piłkarzy. W Niemczech samych piłkarek jest ponad milion. Trzeba namówić więcej dzieci do gry i my to robimy. Powołaliśmy Mobilną Akademię Młodych Orłów, mamy projekt certyfikacji szkółek, robimy mapę pustych boisk. Będziemy starali się je zapełnić poprzez wyszukani lidera danej miejscowości. Próbujemy wejść do naszej edukacji. Chcielibyśmy być obecni w każdej szkole w Polsce. Mamy środki i siły, żeby przeszkolić nauczycieli. Mamy wiele otwartych projektów.

No właśnie – jak was krytykują, to za szkolenie młodzieży. Prezes Boniek wtedy pyta: a jaki ja mam wpływ na to, jak szkoli się młodych bezpośrednio w klubach.
Wprowadziliśmy Narodowy Model Gry, poprawiliśmy jakość kursów trenerskich. No ale faktycznie – jak my mamy dyktować prezesom, co mają robić w swoich klubach? Teraz większość szkolenia młodzieży oparta jest na orlikach i żakach, bo tak jest najłatwiej. Pojadą na turniej, coś tam zagrają. Teraz zaczniemy sprawdzać, kto przyjeżdża z tymi chłopakami, czy odbywają się z nimi zajęcia, czy to drużyna tylko na turniej. Nie możemy ich jednak do niczego zmusić, bo nie dajemy im za to pieniędzy. Jeśli będą środki, to akademie będą monitorowane. Ilość jednostek treningowych jest ważna. Widzimy to po gminnych akademiach w Oławie i Kobierzycach. Tam są dodatkowe zajęcia dla piłkarzy. Przez osiem miesięcy dzieciaki stamtąd zrobiły kolosalny postęp, a na dodatek nie muszą zmieniać barw klubowych. Bardzo dobre warunki stworzyli im burmistrz Oławy i wójt Kobierzyc.

Ile Pan w weekend ogląda Pan meczów na żywo w regionie?
Różnie, ale w tym roku mam już 15. Chyba jestem rekordzistą z PZPN. Notuję to sobie. Wstaję rano, patrzę, gdzie jest jakiś fajny mecz, albo jadę tam, gdzie mnie zapraszają. Nie chce pojawiać się tam, gdzie mnie nie chcą.

Wstaję rano, patrzę, gdzie jest jakiś fajny mecz, albo jadę tam, gdzie mnie zapraszają. Nie chce pojawiać się tam, gdzie mnie nie chcą

A są takie miejsca?
Są. Kiedyś w Kobierzycach mi powiedzieli, żebym nie przyjeżdżał, bo jak u nich jestem, to sędziowie źle sędziują. Większość chce jednak, żebym przyjechał. Kto zadzwoni, do tego jadę. Jutro wybieram się do Chocianowa, bo złapałem tam dobry kontakt z burmistrzem. Czasem jadę rowerem, czasem autem. Teraz wybieram się na Puchar Polski. Ja to lubię. Z przyjemnością oglądam reprezentację, ekstraklasę czy B klasę. To też jest wsparcie dla tych drużyn, bo kto by przypuszczał, że przyjedzie do nich wiceprezes PZPN. Rozmawiam z działaczami, nie unikam konfliktu z kibicami. Nie raz słyszę: widział Pan ku… tę czerwoną kartkę?! Śmieją się, że jestem jak VAR. Mówią: „Jak Pan jest, to niech sędzia do Pana podbiegnie i zapyta, co tam było”. Sympatyczne sytuacje.
Pan generalnie nie ma chyba kłopotu, żeby złapać z kimś kontakt.
Bo ja rozmawiam z tymi ludźmi. Nie unikam kogoś. Jestem na pierwszej linii ognia. Jeśli mogę pomóc, to pomogę. Bo klub jest najważniejszy. To jest nasz pracodawca. Oni muszą tylko pamiętać, że są pewne regulaminy. Cały czas mam telefony, żebym zlikwidował jakąś żółtą kartkę.

W niższych ligach znieśliście obowiązek gry młodzieżowca. Teraz będzie musiał grać w ekstraklasie. Michał Probierz mówi, że ich menadżerowie już mają większe wymagania. Zresztą ten sam argument podnosił Pan, gdy przepis zmieniał się w drugą stronę właśnie w niższych ligach.
Tu zawsze będzie problem. Teraz w związkach jest dowolność. Na Dolnym Śląsku wybraliśmy wprowadzenie Pro Junior System. Kiedyś, jak młody chłopak przychodził do A klasy, to wiedział, że musi grać, więc żądał pięciu stów.

To teraz tak będzie w ekstraklasie.
Ale sama idea ekstraklasy jest taka, że powinna promować młodych piłkarzy. Po to my ich szkoli na dole, żeby wyżej też gali. Teraz gra po 10 obcokrajowców. To gdzie ma się nasza młodzież uczyć?

A co będzie z tym piłkarskim Śląskiem?
Był, jest i będzie.

Prezesi zmieniają się częściej jak trenerzy. Cieszy się Pan, że wrócił Piotr Waśniewski?
Pamiętam go z samych sukcesów. Zarządzał klubem, który zbył kilka trofeów. Podobnie było w koszykówce. Uważam, że to dobry menadżer i dobry wybór. A czy to jest dobry wybór dla Śląska? Trudno powiedzieć. Niełatwo zarządzać klubem, kiedy jest ,,pod kreską.”

Pytam o Śląsk, bo różnie się te relacje układały. Paweł Żelem podniósł czynsz i DZPN zaczął się pakować. Potem przed wyborami prezesa PZPN podpisał się pod poparciem dla Józefa Wojciechowskiego.
Paweł był dziennikarzem – pisał o piłce, ale nią nie zarządzał. Potem dostał kredyt zaufania: najpierw w Śląsku, a teraz w Piaście. Nie wiem, co chciał wtedy osiągnąć. Może mu coś ludzie Wojciechowskiego obiecali… Nie wiem. Każdy ma prawo błądzić. Paweł to dobry chłopak. A że chciał mnie wygonić z Oporowskiej… No to poległ w tej sprawie.

Tłumaczył wtedy, że ceny najmu nie były rynkowe.
To dlaczego teraz nie ma takiego konfliktu? Nie musiał tego robić. Dlatego go nie ma we Wrocławiu.

A jest Pan spokojny o wszystkie dolnośląskie drużyny w ekstraklasie?
Śląsk i Miedź muszą podwoić czujność. Na dole są trudne mecze. Każdy gra o życie. Im bliżej końca, tym walka będzie poważniejsza. Jestem jednak spokojny o Dolny Śląsk. Mamy trzy drużyny w najwyższej lidze, jedną w I lidze, a myślę że ten potencjał się zwiększy i jeden z naszych zespołów wejdzie do II ligi i wypełnimy tę lukę. W III lidze mamy siedem zespołów.

Z perspektywy prawie siedmiu lat po Euro 2012, nie uważa Pan, że stadion na Pilczycach wszystkich we Wrocławiu przerósł?
Absolutnie tak nie uważam. Równie dobrze moglibyśmy zapytać, czy potrzebne było takie duże Narodowe Forum Muzyki. Stadion powinien być miejscem różnych imprez. My – jako związek – przynajmniej raz w roku staramy się zaprosić reprezentację Polski.

Śląsk i Miedź muszą podwoić czujność. Na dole są trudne mecze. Każdy gra o życie.

Nie da się przekonać prezesa Bońka, żeby mecze eliminacyjne rozgrywane były poza Warszawą?
Trudna sprawa… obecność Zbigniew Bońska z polskiej piłce sprawiła, że mamy w kraju natłok imprez. To postać znana, rozpoznawalna, szanowana, jest członkiem komitetu wykonawczego UEFA. Teraz znów będziemy mieli w Polsce turniej mistrzowski.

Dolny Śląsk te imprezy omijają.
Rekomendowaliśmy Lubin. To nie nasza wina, że tam nie ma hotelu. Mieliśmy tu mistrzostwa świata do lat 20 i ciekawe drużyny. Przyjechał ekspert UEFA, powiedział, że to fajne miejsce, ale nie ma gdzie mieszkać.

[QUIZ] Znasz wszystkie dyscypliny olimpijskie? SPRAWDŹ! (KLIKNIJ)

Zakwaterowanie we Wrocławiu nie wchodziło w grę?
Nie przewidują takich odległości.

To może chociaż finał jakiegoś europejskiego pucharu? Udało się Gdańskowi, Superpuchar Europy rozegrano niedawno w Tallinnie, to dlaczego nie Wrocław?
Jestem po rozmowie z prezydentem Sutrykiem. Wybieramy się razem do prezesa Bońka. Być może Pan prezydent ma jakiegoś asa w rękawie. Pojedziemy, porozmawiamy, zobaczymy.

Kto był najlepszy, a kto najgorszy w meczu z Arką? Oto nasze subiektywne oceny piłkarzy Śląska Wrocław po zwycięstwie w Gdyni.DO KOLEJNEGO PIŁKARZA MOŻNA PRZEJŚĆ ZA POMOCĄ GESTÓW LUB STRZAŁEK

Arka Gdynia - Śląsk 0:2. OCENY piłkarzy WKS-u (1-10)

Przedstawiamy jedne z najlepszych, najbardziej efektowne i pamiętne w ostatnich latach oprawy kibiców Śląska Wrocław. Większość z nich to oprawy na Stadionie Wrocław, ale są też "rodzynki" z Oporowskiej i wyjazdów.

Najlepsze oprawy kibiców Śląska Wrocław - część 1 (ZDJĘCIA, ...

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska