Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Padewski: Ja stchórzyłem? Niczego się nie boję [WYWIAD]

Jakub Guder
Jakub Guder
fot. Tomasz Hołod
Andrzej Padewski, prezes Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej, wiceprezes PZPN, stronnik Marka Koźmińskiego w zbliżających się wyborach na szefa piłkarskiego związku i bliski współpracownik Zbigniewa Bońka, opowiada o zbliżającym się głosowania i zdradza, jakie są jego zdaniem szanse obu kandydatów - Koźmińskiego i Cezarego Kuleszy.

Marek Koźmiński przegrał już wybory na prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej?
ANDRZEJ PADEWSKI: W polskiej piłce to tak nie działa. Nie bez powodu mówi się, że ostatnia noc jest najważniejsza. Rozmowy będą toczyć się do samego końca. Mam nadzieję, iż wszystko rozstrzygnie w normalny, pokojowy sposób. Obóz Cezarego Kuleszy wytwarza presję, że wszystkie szable są już policzone, a tak nie jest. Przewaga nie jest tak druzgocąca – to widać nawet po rekomendacjach kandydatów.

Cezary Kulesza miał 39 rekomendacji. A Marek Koźmiński?
26.

Uporządkujmy to. Zdaniem niektórych głosy w ekstraklasie rozkładają się obecnie 17 do 1 dla Kuleszy.
To jest nieprawda. Według mojej oceny część ludzi czeka do ostatniej chwili z decyzją. Dziś to jest gra, wyborcze przedbiegi, ocenianie przeciwnika. Jak pracuje jego sztab? Stwarzanie przekonania, że nie ma sensu już pracować, bo już wygraliśmy. To widać też po związkach wojewódzkich – jest 10-6, ale dwa się jeszcze wahają. Do końca to będzie wyborcza gra. Cyfry, które teraz padają, są nieprawdziwe.

Częściowo jednak ten podział w ekstraklasie jest wyraźny. Już dziś możemy wskazać kluby, które będą głosowały na Kuleszę.
Tak – to Legia, Lech, Cracovia, Jagiellonia, Zagłębie. Pięć-sześć klubów, które są zdeklarowane. One nie zmienią swojego kursu, chyba, że coś wybuchnie wewnątrz koalicji… Bo przecież teraz muszą powiedzieć sprawdzam! - kto dostanie jakie stanowisko. Wtedy partnerzy mogą się pokłócić. Tak bywa w życiu. Dziewięć lat temu było kilku kandydatów i ostatniej nocy większa część przeszła do obozu Zbyszka Bońka. Dlatego wygrał. Mnie martwi, że bardzo mało mówi się o programach kandydatów, bo nie ma komu tego pokazać. Miała być debata telewizyjna w TVP – została storpedowana przez obóz Czarka Kuleszy. Podobnie z debatą o piłce kobiecej. Obaj kandydaci mieli pojawić się na wyborach wiceprezesa ds. piłki amatorskiej i też to ucięto. Rozumiem, że jeden z nich ma problemy z publicznymi wystąpieniami, ale trzeba się podzielić programem. Czekam też na spotkanie obu panów z prezesami związków wojewódzkich, by porozmawiać o piłce amatorskiej. Chciałbym usłyszeć, co mają na ten temat do powiedzenia. Teraz wszyscy oceniają nasz futbol rozmawiając nie o programach, ale o szablach, poparciach, klubach… To jest słabe.

To fakt – mało w tej kampanii jest konkretów, na temat tego, jak uzdrowić naszą piłkę.
Nie potrafimy rozmawiać na argumenty i dlatego opinia publiczna będzie miała złe zdanie o piłce w Polsce. Mówimy tylko o tym, kto kogo poparł i dlaczego. To nie może tak wyglądać. Jeśli ta dyscyplina ma się zmienić, to federacja musi być bardziej sprofesjonalizowana, a nie bazować na tym, kto, co i komu obiecał. To źle o nas świadczy. Trzeba iść do przodu. Grać na wysokim poziomie, na argumenty. Jeśli któryś kandydat uważa, że w związku coś było źle, to niech powie, co i jak to naprawić. Dziś zastanawiamy się, kto będzie po Przesmyckim szefem sędziów… Moim zdaniem obie strony powinny przedstawić swojego kandydata już dziś. Zresztą świetny był pomysł Marka Szkolnikowskiego debaty w TVP – żeby każdy wystąpił i powiedział, co chce zrobić. Teraz wyjdzie tak, że 38 mln ludzi nie pozna kandydatów, a potem wszyscy będą krytykować, że słabo gramy, złe jest szkolenie dzieci, trenerów. Z tego co ja wiem, to debata o kobiecej piłce została także storpedowana przez obóz Czarka Kuleszy. Czekamy. Zobaczymy, czy do jakiejś debaty dojdzie, ale mam wrażenie, że nie o to chodzi.

A nie ma Pan wrażenia, że Marek Koźmiński trochę zaspał ze swoją kampanią? Że miał przekonanie, iż z błogosławieństwem Zbigniewa Bońka wybory wygra siłą rozpędu?
Marek Koźmiński nie ma błogosławieństwa Zbigniewa Bońka, nie jest jego „produktem”. Mówię to z całym przekonaniem. Wiem, że „Zibi” nie namaścił Koźmińskiego. W wielu miejscach się ze sobą różnią. Marek Koźmiński chce inaczej prowadzić PZPN niż Boniek, bardziej kolegialnie. „Zibi” jest ostatni do tego, żeby kogoś „namaścić”. Jest wiceprezydentem UEFA i nie musi już niczego udowadniać. Marek Koźmiński chce nadal robić to, co było dobre, ale ma też w programie korekty. Ważna jest też dla niego współpraca federacji z klubami oraz komunikacja. Raz w miesiącu członkowie zarządu PZPN mieliby być dostępni opinii publicznej, aby wyspowiadać się z tego, co zrobili. To fajny pomysł, ale nawet nie ma gdzie tego wszystkiego zaprezentować.

„Cezary Kulesza to nowe otwarcie dla polskiej piłki” – prawda czy fałsz?
Mówią, że Marek Koźmiński to stary produkt, to ja pytam – gdzie był w tym czasie Kulesza? Przez ostatnie dziewięć lat też zasiadał w PZPN-ie. Dziś jest wiceprezesem do spraw piłkarstwa zawodowego. Skoro tak, to możemy go zapytać, dlaczego kluby grają tak słabo? Nikt tego nie porusza. Za to mówią, że „Koźmiński to beton”.

Podczas wyborów kandydata związków wojewódzkich na wiceprezesa PZPN ds. piłkarstwa amatorskiego Waszym człowiekiem był Radosław Michalski. Wyszliście jednak jeszcze przed głosowaniem. Wygrał Adam Kaźmierczak, kandydat Kuleszy. Co tam się wydarzyło?
Tradycją wskazania wiceprezesa ds. piłkarstwa amatorskiego były wybory w tajnym głosowaniu. Zresztą zgodnie ze statutem PZPN. Tymczasem za pięć dwunasta koledzy przynieśli nowy regulamin obrad, w którym jest zapis, że głosujemy jawnie. Jak mogliśmy zostać z Radkiem na takich wyborach? Właściwie to się dziwię, że reszta nie wyszła. Dlaczego ktoś do kogoś ma mieć po jawnym głosowaniu pretensje? Dlaczego chcemy ubezwłasnowolnić jednego czy drugiego prezesa, który nie chciał jawnego głosowania? Na dodatek koledzy się nie zgodzili, żeby na spotkaniu swój program przedstawił Marek Koźmiński. Czego się obawiali? Dziwne zachowanie, ale to wszystko było przygotowane po to, aby broń Boże ktoś się nie wyłamał.

Padewski i Michalski wyszli, bo stchórzyli?
Kto mnie zna, ten nie może mi zarzucić, że jestem tchórzem. Nigdy nie bałem się mówić i robić tego, co uważam za stosowne. Miałem przyklepać dokument, który został podrzucony w ostatniej chwili? Bo co? Ja się niczego nie boję. Jakbym się bał, to bym się nie wypowiadał na Twitterze czy Facebooku. Nie zabierałbym głosu na zjazdach PZPN. Jeśli tamta strona miała policzone głosy, to i tak byłoby w tajnym głosowaniu 10 do 6. Ja nawet uważam, że Adam Kaźmierczak będzie znakomitym wiceprezesem ds. piłki amatorskiej, ale zostanie nad tym wyborem cień… Czego oni się bali? Tajnego głosowania? Może ktoś nie był do końca przekonany... Zrobili to fajnie, bo zgromadzili tych, którzy do tej pory byli poza zarządem: mazowiecki związek, zachodniopomorski, lubuski, podlaski, opolski…

Czym Marek Koźmiński różni się od Zbigniewa Bońka?
Jeśli Marek wygra, będzie pracował bardziej kolegialnie. „Zibi” robił to koncepcyjnie przez cały miesiąc, a na zarządzie wdrażał swoje pomysły. Koźmiński mówi, że to ma być praca zespołowa. Przy takiej dużej federacji trzeba dzielić zadania, a potem z nich rozliczać. Boniek jest jedyny w swoim rodzaju. Jakim był piłkarzem, tak zarządzał PZPN-em. Nic w tym złego, bo każdy prezes kreuje swoją wizję.

Koźmińskiemu byłoby pewnie łatwiej, gdyby reprezentacji poszło na Euro lepiej.
Pewnie tak, ale ja skupiłbym się na tym, co każdy kandydat ma do zaoferowania. A o tym wszyscy milczą. Ja wiem, jak to wygląda w Brandenburgii. Ja też staram się zarządzać tak związkiem, żeby to był konkret. Tam jest walka na programy, progres. U nas rozmawia się tylko o poparciach i szablach. A tam liczy się program.

Czy to dobrze, że trzon koalicji Kuleszy stanowią duże kluby - Legia, Lech czy Jagiellonia?
Nie jestem pewny, czy to dobrze. Wolałbym jednak większej stabilizacji między piłką zawodową, a amatorską, która tak naprawdę stanowi 99 proc. futbolu. Jeśli jednak inne kluby zgodziły się, by ich interesy reprezentowały Lech, Jagiellonia, Cracovia czy pan Mioduski – to ich problem.

Zawsze przy wyborach nowa ekipa straszy, że rozliczy starą. Macie dziś pewność, że wszystkie papiery w PZPN-ie się zgadzają?
Jestem przekonany, że wszystko było profesjonalnie prowadzone. Byłem członkiem komisji finansowej i nie mam żadnych obaw. Zresztą kontrole finansowe odbywają się cały czas.

To, w jaki sposób odbędzie się głosowanie na walnym – czy będzie jawne, czy tajne – stanowi języczek u wagi?
Ale ono musi być tajne w sprawach osobowych, bo tak mówi statut! Delegaci nie mają wyjścia. Mogą głosować kartkami, ale to nadal tajne głosowanie. Nie mam problemu z tym, żeby za innymi sprawami podnosić rękę do góry.

Wie Pan, jak będą głosowały dolnośląskie kluby?
To nie jest tajemnica – Zagłębie Lubin jest zdecydowanie za Czarkiem Kuleszą. Reszta ma „otwartą linię”. Dziwne jest zachowanie Górnika Polkowice. Nie lubię ludzi, którzy stoją na dwóch łapach. W piłce trzeba być wyrazistym. Zarząd Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej wyraźnie popiera Marka Koźmińskiego.

Dużo zabrakło, żeby Józef Wojciechowski zdobył potrzebne rekomendacje?
Nie mam pojęcia, kto go popierał.

Znacie się? Dzwonił do Pana? Prosił Pana o pomoc?
Bliżej się nie znamy. To kompletna bzdura, że miałem mu pomagać w zbieraniu rekomendacji. Zresztą sam bym mu jej nie dał. Nie ma szans.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska