Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Grajewski równo z trawą: Lech zagra o nieśmiertelność! U Santosa jak na rybach - za dużo drobnicy. A Gaul z Górnika pójdzie donikąd

Adam Godlewski
Adam Godlewski
Premierowe powołania Fernando Santosa wzbudziły spore emocje. Naszemu ekspertowi skojarzyły się z... wędkowaniem.
Premierowe powołania Fernando Santosa wzbudziły spore emocje. Naszemu ekspertowi skojarzyły się z... wędkowaniem. Szymon Starnawski
Kibice polskiego futbolu ostatnio emocjonowali się przede wszystkim występami poznańskiego Lecha, którego w ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy los zetknął z Fiorentiną i premierowymi powołaniami Fernando Santosa. Natomiast największe zdziwienie wzbudziła – po deklaracji szefów Górnika Zabrze, że z Wisłą Płock gra o posadę i w przypadku zwycięstwa nad Nafciarzami ją zachowa – dymisja trenera Bartoscha Gaula. O komentarz do wszystkich tych zaprzątających uwagę fanów wydarzeń poprosiliśmy menedżera sportowego, Andrzeja Grajewskiego, naszego stałego eksperta w piłkarskim Magazynie Gol24.

Jak ocenia pan ćwierćfinałowego przeciwnika Lecha w Lidze Konferencji Europy?
Wreszcie przyjedzie do Poznania prawdziwa piłkarska firma, bo te gierki z nacjami, które mają wyśmienitych skoczków czy biegaczy narciarskich, ewentualnie biathlonistów – za to zespoły piłkarskie już niekoniecznie - trochę wszystkim nam już spowszedniały. Emocji w starciach z Bodo Glimt i Djurgarden oczywiście nie brakowało, ale jakość tej rywalizacja była do zapomnienia; zgodnie z pucharową hierarchią był to poziom trzeciej ligi europejskiej. Nie chcę nikogo urazić, taka po prostu jest prawda. Dopiero teraz kibice, a przede wszystkim właściciele Lecha i trener John van den Brom przekonają się, ile wart jest zespół z Bułgarskiej. Mam nadzieję, że obejrzymy prawdziwe spektakle, a sternicy Kolejorza dostaną jasne wytyczne, w którym kierunku trzeba podążać.

Z góry zakłada pan, że Fiorentina to zbyt wysokie progi dla Lecha?
Przeciwnie! Podkreślam tylko, że skala trudności jest taka, że gdyby udało się wyeliminować przedstawiciela Serie A, to nie tylko Mikael Ishak i spółka, ale też wszyscy ludzie sprawujący kluczowe funkcje w Lechu zyskaliby u kibiców… nieśmiertelność! Fiorentina to uznana marka, liga włoska znów jest jedną z trzech najlepszych w Europie - co potwierdza skład ćwierćfinalistów Champions League - więc nawet jeśli mówimy o zespole z 10. miejsca w tabeli Serie A – żarty na pewno się skoczyły. Kiedyś los musiał przestać uśmiechać się do Lecha w losowaniach, ale gdyby udało się wyeliminować rywala z Italii, na trudniejszego w tej edycji LKE Kolejorz już mógłby nie trafić. Przejście tej przeszkody to byłoby naprawdę coś wielkiego, niezapomnianego, historycznego. Coś, co trzeba by zapisać w klubowej kronice wielkimi literami.

Podobają się panu premierowe powołania Fernando Santosa na eliminacyjne mecze z Czechami i Albanią?
Uważam, że mogę porównać je do... wędkowania na akwenie, który mam w pobliżu domu – i tu i tu zbyt dużo jest drobnicy. Zawodnicy, którzy nie grają, lub grają mało nie zostali automatycznie wyeliminowani przez nowego selekcjonera. A to świadectwo, że to raczej kadra otoczenia Santosa, albo kogoś stojącego zupełnie z boku, a nie samego Portugalczyka. Na tę autorską pewnie jeszcze poczekamy. Zastanawiam się chociażby, co może dać kadrze – czego dotąd nie zaprezentował – Karol Linetty?

Nie ma Grzegorza Krychowiaka, jest Ben Lederman. To dobra i potrzebna, czy może wręcz niezbędna już zamiana?
Jedno jest pewne - jeżeli nie będzie już Krychowiaka, to wzrośnie szansa na to, że nasz zespół skończy każdy mecz w jedenastkę. I już nie będziemy drżeć, że sami możemy się osłabić. Jeżeli natomiast chodzi o Ledermana, to patrzę na niego z takim zainteresowaniem, jak niegdyś na… Maora Meliksona, który był ważną postacią w Wiśle Kraków. To równie ciekawy zawodnik, dlatego mam nadzieję, że będzie dalej się rozwijał. Bo to pewnie jeszcze nie jest ten moment, kiedy wejdzie do reprezentacji Polski i od razu będzie jej wzmocnieniem. Za to w przyszłości – wszystko jest możliwe.

Brakuje panu Dawida Kownackiego? Wydaje się, że liczby, którymi może się pochwalić w 2. Bundeslidze powinny ustawić tego napastnika przed Krzysztofem Piątkiem w reprezentacyjnej hierarchii…
Regularnie przyglądam się staraniom Fortuny Duesseldorf o powrót do Bundesligi, więc nikt mi nie musi podpowiadać, że Kownacki gra w tym zespole pierwszoplanową rolę; ba, drużyna Fortuny jest wręcz podporządkowana Dawidowi. I takie umiejscowienie bardzo mu odpowiada. W reprezentacji Polski byłby jednak nadal napastnikiem trzeciego albo czwartego wyboru. Nie zapominajmy, że choć jest indywidualnością, gra w zaledwie drugiej lidze; i nie zmienia specjalnie mojej oceny fakt, że jest to zaplecze Bundesligi. A poza wszystkim to piłkarz o profilu chyba najbardziej podobnym wśród naszych czołowych napastników do Roberta Lewandowskiego. Piłkarz oczywiście słabszy od byłego zawodnika Bayernu, a obecnie Barcelony, a dla dwóch o tak podobnej charakterystyce nie ma miejsca na boisku. Zatem powołanie Kownasia nie poszerzałoby pola taktycznego manewru trenera Santosa. Dlatego rozumiem nieobecność Dawida w gronie powołanych. Postawił po prostu na lepszego w tej wąskiej specjalności.

Bartosch Gaul nie obronił posady, mimo że Górnik wygrał z Wisłą Płock, co miało stanowić warunek konieczny, aby pozostał w klubie z Roosevelta. Zaskoczyło pana, że zabrzańscy działacze nie dotrzymali słowa?
W Górniku świadkami dziwnych, czy nawet niewytłumaczalnych zdarzeń jesteśmy od dłuższego czasu; nie od ostatniej soboty. Przecież zwolnienie Jana Urbana przed sezonem było równie nielogiczne, jak teraz jego przywrócenie. Kibicuję temu świetnemu niegdyś piłkarzowi, ale pamiętam, że miał duże problemy z ułożeniem relacji z Lukasem Podolskim, i zapewne to przesądziło o jego dymisji. A jeśli już wtedy panowie mieli problem z ustaleniem, kto jest ważniejszy w Górniku, to przed końcem sezonu mogą się z tym nie wyrobić. Co niezbyt dobrze wróży zabrzanom...

Górnik przed meczem z Nafciarzami wydał jasny komunikat, że zachowanie posady przez byłego już trenera uzależnione jest wyłącznie od rezultatu meczu z Wisłą. Zatem to co najmniej śmieszne, że mimo zwycięstwa Gaul tak wyleciał z klubu...
Postawmy sprawę jasno, z Płockiem to wygrał nie trener, ale Podolski, który udowodnił, że nawet gdy będzie przekraczał 40-tkę i zacznie mieć problemy z bieganiem, to i tak pozostanie personą, która jest w stanie zmienić rezultat meczu. To wyłącznie dzięki niemu tak zasłużony dla polskiego futbolu klub jak Górnik został podłączony pod respirator. Wciąż jednak czekam, kiedy zaczynie oddychać pełną piersią; w końcu już prawie wiosna, więc warto, aby i w Zabrzu kibice mogli cieszyć się ciepłym powietrzem. Pamiętajmy jednak, że Górnik od początku roku kalendarzowego grał słabo, a na wyjazdach tragicznie słabo, bez pomysłu. Podolski i cały zespół spięli się na mecz z Wisłą i wygraną dedykowali Gaulowi, ale to już nie zmieniło podjętej – jak się okazało – wcześniej decyzji. To szkoleniowiec, który przyszedł znikąd i pewnie donikąd teraz pójdzie, bo w moim odczuciu zbyt wcześnie trafił do zawodowego futbolu. Nawet w Polsce.

Rozmawiał Adam Godlewski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska