Czym kieruje się selekcjoner filmów na festiwal filmów amerykańskich?
Przy wyborze najnowszych (bo przecież AFF pokazuje także klasykę) mam na uwadze dwa argumenty: czy film podobał się w Stanach, czy jest tam dostrzeżony przez krytykę, dobrze przyjęty na festiwalach, a jednocześnie, czy ma szansę przemówić do europejskiej, a w szczególności polskiej publiczności. Sprawdzają się festiwale takie jak Berlinale czy Cannes; staramy się jak najwięcej filmów, które pojawiły się tam, zapraszać na AFF. Oczywiście pewną rolę odgrywa prywatny gust, indywidualne sympatie – ale pozostając świadomą, że każda selekcja jest sprawą subiektywną, staram się słuchać sugestii z naszego internetowe-go forum, bądź domyślać, na które filmy – niezależnie od mojego zdania – mogą czekać nasi widzowie. Myślę tu zwłaszcza o filmach nagradzanych i wzbudzających pewne kontrowersje, stających się obiektem zainteresowania czasem wbrew ich artystycznym walorom. Dodatkowa motywacja przyświeca nam w przypadku filmów dokumentalnych – chcemy, żeby filmy z konkursu American Docs dotyczyły bieżących spraw Ameryki.
W programie znalazły się filmy czarnoskórych reżyserek. Co wyróżnia te filmy?
Dwa z filmów tego przeglądu to niepokazywane dotąd w Polsce klasyczne dzieła reżyserek aktywnych w latach osiemdziesiątych: Julie Dash i Kathleen Collins, feministek, dla których film stał się metodą walki o równouprawnienie kobiet i czarnoskórych w ogóle. Przecierały one szlaki dla takich artystek, jak nominowana w ubiegłym roku do Oscara Ava DuVernay, która także poza ekranem wspiera działalność Afroamerykanów w kinie: prowadzi firmę dystrybucyjno-promocyjną specjalizującą się w filmach czarnoskórych twórców. Filmy przeglądu nie mają wspólnego estetycznego mianownika, choć większość z nich – zwłaszcza dwa najstarsze, „Daughters of the Dust/ Córki pyłu” i „Losing Ground/ Grunt spod nóg”, ale i film Tanyi Hamilton „Night Catches Us/ Zapada noc” są estetycznie wysmakowanymi poetyckimi opowieściami o emancypacji, podczas gdy „Pariah/ Parias Dee Rees” to znacznie bardziej osobista, indywidualna historia o dorastaniu i tożsamości seksualnej. Wszystkie dotyczą tematów społecznie ważnych i bazują na prywatnych doświadczeniach czarnoskórych kobiet.
W niezależnych filmach grają gwiazdy Hollywood (Lily Tomlin w „Grandma” i Richard Gere we „Franny”). To znak czasów?
Tak, zdecydowanie jest to tendencja zauważalna w amerykańskim niezależnym kinie ostatnich lat. Zapewne dla nieco zapomnianych aktorów Hollywood to też jakaś szansa na przypomnienie o swoich umiejętnościach, a jednocześnie wsparcie promocyjne dla młodych reżyserów. Wymaga to zapewne większych budżetów, ale jednocześnie wiąże się z większymi szansami na sukces komercyjny. Niejako symbolicznie, oba wspomniane przez panią filmy, które pokazujemy na 6. AFF, dotyczą relacji rodzinnych i pomocy, jakiej udzielają starsze, lepiej sytuowane osoby, młodszym, wchodzącym w życie kuzynom i dzieciom. Inną odmianą tego zjawiska jest zatrudnianie aktorów serialowych w pełnometrażowych filmach niezależnych. Dobrym przykładem jest „Queen of Earth/ Królowa Ziemi” Alexa Rossa Perry’ego z Elisabeth Moss albo „Houses/ Domy” debiutanta Jennera Fursta ze znanymi z serialu „Sopranos” Michaelem Imperiolim i Nickiem Sandowem.
Ważną częścią AFF są dokumenty. Zobaczymy szczególne: „Ofiary proroka” i „Janis: Little Girl Blue”. Kiedy przygląda się Pani pracy dokumentalistów zza oceanu i europejskich, czy dostrzega Pani różnice ich pracy?
Owszem, dokumentaliści w Stanach (zresztą jak wszyscy filmowcy) pracują w trudnych warunkach, bez publicznego wsparcia na kreację. Tak więc ich producentami, inwestorami są często stacje telewizyjne i nadawcy. Dlatego wiele dokumentów nosi cechy materiałów telewizyjnych, wykorzystujących powtórzenia, wywiady do kamery i bardziej łopatologiczny sposób przekonywania. Nie dotyczy to jednak ani twórców z kręgu dokumentu obserwacyjnego, tuzów takich jak zmarły niedawno Albert Maysels (którego świetne In „Transit/ W podróży” pokazujemy), ani „In Jackson Heights/ Jackson Heights” Fredericka Wisemana, ani też Oscarowych twórców jak Amy Berg czy Alex Gibney (autor genialnego dokumentu o Stevie Jobsie).
Zobaczymy filmy z Jamesem Franco. Równie dobre, jak jego „Kiedy umieram”?
Trudno porównać filmy młodych reżyserów debiutantów, bo takimi są zarówno Justin Kelly, reżyser „I am Michael/ Kim jest Michael”, jak i Gabrielle Demesteere, autorka „Yosemite”, z kostiumową produkcją, nakręconą przez samego Franco. Jego kreacje w obu filmach pokazywanych na AFF są za to na pewno znacznie bliższe jego faktycznej pozaekranowej osobie, bo „Yosemite” powstało na podstawie jego opowiadań, a Kim jest Michael opowiada o dziwnych losach aktywisty gejowskiego.
Retrospektywę filmów Clinta Eastwooda wyznaczają jego 85. urodziny. Czy coś jeszcze, poza rocznicą?
Eastwood to jedna z kluczowych postaci amerykańskiego kina w ogóle. Wiele z filmów, które wyreżyserował (dziesięć z nich pokazujemy) to kanon i klasyka kina światowego: „Unforgiven/ Bez przebaczenia”, „Bird” czy obsypany Oscarami „Mystic River/ Rzeka zapomnienia”. Nasz przegląd przypomina twórczość reżyserską (10 filmów) tego kontrowersyjnego (głównie ze względu na konserwatywne poglądy) twórcy, którego prezydent Obama, odznaczając wyróżnieniem Ars and Humanities w 2009 roku, określił jako „wyrażającego sedno amerykańskiej tożsamości”.
Dlaczego Indie Star Award dostaną Hal Hartley i David Gordon Green?
Obaj reżyserzy to uznane i cenione postaci kina niezależnego. Hartley to ikona kina autorskiego, ulubieniec nowohoryzontowej publiczności co najmniej od 2007 roku. Od czasu tamtego przeglądu i tamtej wizyty we Wrocławiu nakręcił trzecią część trylogii o rodzinie Grimów, którą teraz chcemy w całości zaprezentować i wskazać na wyjątkowość Hartleya – osadzonego na wschodnim wybrzeżu, głównie w Nowym Jorku – realizującego filmy zwykle z podobną grupą współpracowników, piszącego własne scenariusze i ścieżki dźwiękowe, w jednym stałym stylu. Green to twórca nieco młodszy, związany z Teksasem, a pomysł na niezależność realizuje w odmienny sposób – czasami współpracuje z Hollywoodzkimi studiami, by potem zrealizować znacznie bardziej osobisty i „odlotowy” film. Pokaże u nas kilka takich typowo autorskich filmów ze swojej kariery, a dla kontrastu większą produkcję z Sandrą Bullock, „Our Brand is Crisis/ Kryzys to nasz pomysł”, prezentowaną u nas po raz pierwszy w Europie!
Rozmawiała Małgorzata Matuszewska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?