Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ambasador Jarosz chwali MŚ, inni szukają dziur w całym, a są tylko w... siatce. I w bloku rywali

Wojciech Koerber
Maciej Jarosz chwali organizację wrocławskiej części MŚ 2014.
Maciej Jarosz chwali organizację wrocławskiej części MŚ 2014. Paweł Relikowski
Czy w Hali Ludowej jest za gorąco? Przecież na meczach reprezentacji musi być gorąco! Doceniajmy własną pracę, nie skacząc sobie do gardeł.

Maciej Jarosz, były wicemistrz Europy, a obecnie ambasador wrocławskiej części mistrzostw świata siatkarzy, chwali przebieg imprezy. - Mamy światową imprezę robioną na światowym poziomie. Zresztą – jak mówiłem już wcześniej – Wrocław słynie z perfekcyjnej organizacji. Myślę nie tylko o Hali Ludowej, ale też o strefie kibica czy fontannie na Pergoli. Wszystko to prezentuje się kapitalnie – zaznacza.

Jak się okazuje, bohaterów imprezy mamy nie tylko na placu gry. Także obok. - Jest nią bez wątpienia starsza pani z Oławy, pewnie po siedemdziesiątce, która błyszczy siatkarską wiedzą, zna wszystkie wyniki, również sprzed lat. To red. Karolina Szostak natrafiła na jej trop, gdy przeprowadzała rozmówkę z wnuczką. Andrzej Wrona usłyszał o sprawie i obiecał przekazać pani bilety. To wszystko jest bardzo sympatyczne, a że malkontenci zawsze się znajdą? Trudno. Może i w Hali Ludowej jest gorąco, ale przecież siatkarze lubią, gdy jest ciepło. Poza tym - z tego, co wiem – wentylacja została w obiekcie usprawniona – dodaje Jarosz. I działa, jak na ambasadora przystało, by przybliżać dyscyplinę chętnym. W piątek zorganizował kolejne siatkarskie spotkanie z uczniami Gimnazjum nr 13 przy ul. Reja we Wrocławiu. Tym razem czas znalazł libero Krzysztof Ignaczak, a wcześniej szkołę odwiedzali też m.in. Mariusz Wlazły, Bartosz Kurek, Marcin Możdżonek, Łukasz Kadziewicz, Jakub Jarosz czy Sebastian Świderski.

Co poza tym? Odnosimy wrażenie, że nie potrafimy się cieszyć dużymi, pięknymi imprezami. Że szukamy dziury w całym, a celują w tym również dziennikarze. Absolutnie drobne niedociągnięcia próbujemy rozdmuchiwać do gigantycznych rozmiarów, by ktoś nie poczuł się za dobrze. Tymczasem jesteśmy, jako Polacy, świetnymi organizatorami i nie mamy tu na myśli wyłącznie siatkówki. W takiej Japonii, będącej ikoną solidności, precyzji i technicznego zaawansowania, mecze siatkarskich MŚ potrafiła oglądać garstka widzów. A to, że gdzieś tam np. zgaśnie u nas na chwilę światło? I co w tym złego? Tylko doda to imprezie uroku, zostanie lepiej zapamiętane. Jak wrocławski finał Drużynowych Mistrzostw Świata na żużlu z 1960 roku, kiedy to zapadły ciemności, a imprezę dokończono dzięki kibicom. Podjechali oni pod tor własnymi autami, oświetlając arenę walki. I dziś możemy to wspominać.

Brakuje w obecnych czasach dziennikarstwa pozytywnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska