Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alkohol i narkotyki we krwi górników

Ewa Chojna
KGHM Wyniki sekcji zwłok są druzgocące. Alkohol i narkotyki u górników, którzy zginęli tragicznie w listopadowej katastrofie w ZG Rudna Północna.

U trzech z ośmiu zmarłych w listopadowym wypadku górników wykryto alkohol. U jednego z nich narkotyki. Wyniki badania krwi są jednoznaczne, choć stężenia niewielkie. Teraz śledczy badający sprawę tej tragedii chcą sprawdzić, czy substancje, które wykryto wytrąciły się samoistnie pod wpływem działania czynników zewnętrznych, czy też górnicy pracowali pod wpływem.

Promile będą badane przez biegłych

Badania krwi ofiar wypadków górniczych to standard. Dlatego też i tym razem, w trakcie sekcji zwłok pobrano materiał do badań.

- Podczas sekcji zwłok ofiar katastrofy w kopalni Rudna, 29 listopada 2016 roku, pobrano krew do badań na zawartość alkoholu i narkotyków. Uzyskano już wyniki badań w tym zakresie. U dwóch ofiar stwierdzono alkohol o stężeniu 0,2, 0,4 i 0,6 promila alkoholu we krwi u trzeciej ofiary - powiedziała nam Lidia Tkaczyszyn, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Takie wyniki, na tym etapie śledztwa, nie stanowią jednak o tym, że zmarli w momencie śmierci byli pod wpływem alkoholu.

- Prokurator planuje powołanie instytutu naukowego, który ustali, czy nie był to alkohol endogenny - dodaje Lidia Tkaczyszyn. - W tym przypadku trzeba wziąć pod uwagę warunki panujące w kopalni czyli wysoką temperaturę i wilgotność, a także czas od momentu zgonu do wyciągnięcia ciał ofiar na powierzchnię.

Alkohol endogenny, zgodnie z obowiązującą definicją, jest to alkohol etylowy powstający w wyniku fermentacji alkoholowej między innymi glukozy znajdującej się w zwłokach pod wpływem działania enzymów bakterii gnilnych. Jednak przy fizjologicznym stężeniu glukozy w momencie śmierci stężenie alkoholu endogennego we krwi nie przekracza zazwyczaj 0,5 promila.

Metamfetamina pod ziemią?

Jednak alkohol to nie jedyny problem. U jednego z tych trzech górników wykryto we krwi twardy narkotyk.

- U jednej ofiary stwierdzono obecność metamfetaminy - powiedziała nam rzecznik legnickiej prokuratury. - W tym zakresie także dodatkowo będzie wypowiadał się biegły z zakresu medycyny sądowej. Bez tej kompleksowej opinii nie możemy jednoznacznie stwierdzić iż osoba ta, w momencie zdarzenia, była pod wpływem środków odurzających.

Lidia Tkaczyszyn przyznaje, że w związku z takimi wynikami badań zmarłych górników przesłuchano już wiele osób. Żaden ze świadków nie potwierdził, że w trakcie pracy pili alkohol bądź zażywali narkotyki. Przedstawiciele miedziowego holdingu nie chcą komentować tej sprawy.

- KGHM nie zna wyników zakończonego śledztwa i obowiązuje nas w tym zakresie tajemnica - powiedziała nam Jolanta Piątek, rzecznik prasowy Polskiej Miedzi. - My czekamy na zakończenie śledztwa i jego ostateczne wyniki, ponieważ obecność jakakolwiek, nawet śladowa, alkoholu czy narkotyków we krwi wcale nie świadczy o tym, że alkohol został spożyty, a narkotyki zażyte.

Jolanta Piątek zapowiedziała również, że KGHM będzie się wstrzymywał z komentowaniem tej sprawy do zakończenia śledztwa.

- Przypominam tylko, że tych osób nie zabił ani alkohol, ani narkotyki. Ci ludzi zginęli w zupełnie inny sposób - dodaje.

To nie są nowe problemy pod ziemią

Problem picia alkoholu w trakcie pracy, również w kopalni nie pojawił się w ostatnich miesiącach. Od lat dochodziło również do zwolnień z tego powodu. Rocznie - w zakładach pracy należących do KGHM zatrudnienie w ten sposób traci zaledwie kilka osób. Zdarzają się też przypadki, gdzie górnicy złapani na piciu dostają drugą szansę.

- Kopalnie, huty i wszystkie inne przedsiębiorstwa znajdujące się w obrębie grupy kapitałowej nie różnią się od innych przedsiębiorstw w kraju. Spotykamy pijanych lekarzy, sędziów i prokuratorów. Z całą pewnością spotykamy również pijanych górników i hutników. Za to istnieje jedna kara i jest to dyscyplinarne zwolnienie - dodaje Jolanta Piątek. - Nie mniej jednak pracodawca ma dość utrudnione zadanie przy ściganiu tych przewinień, ponieważ pracownik musi się zgodzić na badanie.

W niektórych kopalniach należących do KGHM kontrole trzeźwości przeprowadzane są na wyrywki, w innych zamontowano alkomaty, z których w każdej chwili mogą skorzystać pracownicy przed wejściem na zakład. Problem jest jednak ze zbadaniem, czy pracownicy zażywali narkotyki.

- Narkotesty nie nadążają za inwencją tych, którzy produkują narkotyki syntetyczne - dodaje rzecznik KGHM.

Niedawno Rada Bezpieczeństwa Pracy przy KGHM przyjęła propozycję by każdy pracownik podpisał zgodę na badanie alkomatem.

- Być może to ułatwi śledzenie tego procederu - mówi Jolanta Piątek.

Potwierdzają to pracownicy kopalni. - Dostaliśmy listę, na niej zawartych jest kilka warunków, między innymi właśnie zgoda na przeprowadzenie kontrolnych badań na zawartość alkoholu - powiedział nam jeden z górników. - Każdy pracownik dostał świstek do podpisu. Jeśli nie wyrazi zgody straci pracę.

Alkohol i narkotyki są pod ziemią zakazane. Całkowicie. Nie ma na nie przyzwolenia - przynajmniej w teorii, bo w praktyce różnie bywa. Kolega kryje kolegę, tłumacząc, że przecież on ma rodzinę na utrzymaniu, a o pracę teraz trudno. Dlaczego piją? Mówią, że to przez stres - bo jak nie pić kiedy nad głową tysiące ton skał, wszystko trzeszczy i masz świadomość, że w każdej chwili możesz zginąć.

Jednak jeżeli górnik będzie pod wpływem alkoholu czy narkotyków i zginie, jego rodzina może nie otrzymać odszkodowania.

W przypadku tragedii w ZG Rudna żadna rodzina nie została pozostawiona bez pomocy - zapewniła nas Jolanta Piątek, ale związkowcy apelują do pracowników zjeżdżających pod ziemię.

- To tragedia, która dotyka rodzinę. To nie dotknie już zmarłego - mówi Józef Czyczerski, szef miedziowej Solidarności. - Nam wszystkim powinno zależeć na tym, żeby praca była bezpieczna. Ludzie! Pamiętajcie, nie róbcie krzywdy swoim rodzinom, To wy odpowiadacie za swoje żony i dzieci. Jeżeli macie problem, przyjdźcie do nas, pomożemy wam!

Tego, że takie przypadki, upojenia alkoholem lub zażywania narkotyków mają miejsce również pod ziemią, nie neguje Ryszard Zbrzyzny, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego. Zapewnia on jednak, że problem jest zdecydowanie marginalny.

- Mimo wszystko, ani górnicy, ani hutnicy, ani inni pracownicy Polskiej Miedzi nie są szczególna zbiorowością i są tak samo podatni, jak wszyscy inni obywatele, na różnego rodzaju używki i chęć ich spróbowania - mówi związkowiec. - Być może taki przypadek faktycznie miał miejsce i prawdopodobnie będą kolejne, ale to nie oznacza, że powinniśmy ten problem bagatelizować. Myślę, że kwestie uświadamiające zagrożenie i szkodliwość stosowania tego typu używek powinny stać się przedmiotem zainteresowania odpowiednich służb BHP. Być może ten temat powinien być mocno eksponowany podczas okresowych szkoleń pracowników - dodaje. Sprawie przyjrzeć ma się również Wyższy Urząd Górniczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska