Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksander Dziewa: U trenera Urlepa nawet treningi bywają nagrywane (ROZMOWA)

Dawid Foltyniewicz
Paweł Relikowski
Aleksander Dziewa, jeden z liderów koszykarskiego Śląska Wrocław, w rozmowie z nami opowiedział m.in. o współpracy z trenerem Andrejem Urlepem, perspektywie gry w kultowej Hali Stulecia czy występach w reprezentacji Polski.

Przed meczem z Hamburg Towers (Śląsk Wrocław wygrał w ubiegłą środę 87:71) mówiłeś, że odczuwacie pewną frustrację, że do tej pory nie udało wam się wygrać w 7DAYS EuroCupie. Jakie uczucia towarzyszą ci natomiast po pierwszym zwycięstwie w tych rozgrywkach?
Wielkie zadowolenie i ogromna satysfakcja. Otworzyliśmy sobie drogę na ścieżkę wygranych. Musimy pamiętać jednak o tym, że czeka nas ważne spotkanie w Radomiu (rozmowa przeprowadzona przed niedzielną potyczką, Śląsk wygrał 67:64). Chcąc wziąć udział w Pucharze Polski, powinniśmy pokonać HydroTruck. Euforia po triumfie w EuroCupie musi być zatem dość krótka.

Wasi dotychczasowi rywale w EuroCupie grają na wyraźnie wyższym poziomie niż zespoły w Energa Basket Lidze?
To całkowicie inny level koszykówki. Być może nie pod względem taktycznym, ale zawodnicy, z którymi walczymy w EuroCupie, są po prostu lepsi jakościowo. Ich umiejętności indywidualne są o wiele bardziej rozwinięte niż graczy w Polsce. Należy jeszcze dodać warunki fizyczne, ich atletyzm, co przekłada się na lepsze rezultaty, aczkolwiek uważam, że w kilku meczach brakowało nam detali, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Spotkanie z Lokomotiwem Kubań Krasnodar okazało się dla nas naprawdę trudne. Pozostałe potyczki były jednak na styku, w końcówkach zwykle brakowało doświadczenia. Pokonanie Hamburg Towers dało nam natomiast wiarę w to, że możemy wygrywać kolejne mecze.

Ostatnie tygodnie w Energa Basket Lidze były dla Śląska wyjątkowo udane. Seria pięciu wygranych ma przełożenie także na waszą pewność siebie na parkiecie?
Mając taką passę, zawodnicy w poszczególnych sytuacjach mają po prostu pewniejszą rękę, lepiej czują się na boisku, a ich rzuty częściej lądują w koszu. Naszym celem na ostatnie dwa mecze w pierwszej rundzie Energa Basket Ligi są kolejne zwycięstwa, które pozwolą nam znaleźć się w czołowej siódemce ligi i zagrać w lutym w Lublinie w Pucharze Polski.

Poprzedni sezon i brązowy medal mistrzostw Polski rozbudził zapewne nie tylko oczekiwania kibiców Śląska, ale również i samych koszykarzy. Jakie osiągnięcia wrocławskiej drużyny na koniec sezonu byłyby dla ciebie satysfakcjonujące?
Chciałbym walczyć o najwyższe cele w Energa Basket Lidze. Satysfakcjonującym osiągnięciem w EuroCupie byłoby natomiast wejście do czołowej ósemki rozgrywek. To nasze główne cele. Dopiero w końcówce sezonu okaże się jednak, o co tak naprawdę gramy.

Tuż przed świętami Śląsk po 17 latach wróci do Hali Stulecia. Perspektywa gry w legendarnym dla wrocławskiej koszykówki obiekcie napawa cię pewną ekscytacją?
W tym miejscu nasz klub odnosił największe sukcesy. Jest to o wiele większa hala niż Orbita, w której na co dzień gramy. Zdaję sobie sprawę, że kibice z niecierpliwością czekają na ten powrót, więc jestem przekonany, że czeka na nas wspaniała atmosfera, przy której aż miło będzie grać.

Kiedy WKS po raz ostatni sięgał po mistrzostwo Polski, miałeś zaledwie pięć lat. Oglądanie nagrań z największych meczów Śląska w Hali Stulecia wywołało u ciebie gęsią skórkę?
Swego czasu na YouTube udostępniano sporo archiwalnych spotkań Śląska i faktycznie - kiedy się je ogląda, po całym ciele przechodzą ciarki. Pamiętam, że kiedyś WKS grał w Hali Stulecia także w Eurolidze, a teraz to nam przyjdzie reprezentować klub w europejskich pucharach. Mam wrażenie, że gęsia skórka pojawi się u nas także na parkiecie.

Zwykło się uważać, że zmiana domowej hali podczas sezonu nie jest mile widziana przez koszykarzy, ponieważ trzeba przyzwyczaić się do nowego otoczenia. Jak z kolei ty do tego podchodzisz?
Warto zwrócić uwagę, że również w hali Orbita, w której rozgrywamy swoje domowe mecze, nie trenujemy przez cały czas, jedynie dzień bądź dwa przed meczem. Pół żartem, pół serio można więc powiedzieć, że w Hali Stulecia czekają nas trzy wyjazdowe spotkania (22 grudnia z Joventutem Badalona, 27 grudnia z Eneą Zastalem BC Zielona Góra oraz 1 stycznia z Arged BM Stalą Ostrów Wielkopolski), ale myślę, że ostatecznie nie będzie to stanowiło dla naszej drużyny większego problemu.

Na status legendy zapracowała nie tylko Hala Stulecia, ale także wasz obecny trener, czyli Słoweniec Andrej Urlep. Jak wygląda współpraca z nim na co dzień oraz przygotowania do meczów?
Trener Urlep ma gigantyczne doświadczenie, pracując w polskiej i zagranicznej koszykówce od wielu lat. W przeszłości miał okazję współpracować z najlepszymi zawodnikami w Polsce, prowadzić naszą reprezentację. Dobrze jest czerpać jak najwięcej z jego wiedzy i oglądać go w akcji. Mam z nim dobre relacje, na które nie mogę narzekać. Przed każdym meczem zabiera nas na indywidualne rozmowy na ławeczkę. Dokładnie tłumaczy, czego od nas oczekuje, daje nam możliwość zadawania pytań. Często rozmawiamy również po spotkaniach - o tym, co mogłem zrobić lepiej, co powinienem zaliczyć na plus. Mamy bardzo dużo analiz wideo. Zdarza się, że nawet nasze treningi są nagrywane, a następnie analizowane.

Jednym z kluczowych graczy Śląska jest obecnie Travis Trice, który z marszu stał się liderem zespołu. Jak oceniasz umiejętności, którymi dysponuje Amerykanin?
To rewelacyjny gracz, ponadto bardzo miły chłopak, z którym dobrze się pracuje i rozmawia. Jakość, którą daje nam na parkiecie, jest naprawdę trudna do opisania. Z nim na boisku gramy o wiele lepiej, więc pozostaje mieć nadzieję, że będzie tak dalej.

Z wyróżniającymi się koszykarzami masz okazję pracować również w reprezentacji Polski. Niedawno zagrałeś w meczach z Izraelem i Niemcami. Ile znaczą dla ciebie występy z orzełkiem na piersi?
Odczuwam wielką dumę i zadowolenie, że udało mi się osiągnąć poziom sportowy, który pozwala mi być powoływanym do kadry, a następnie grać w istotnych spotkaniach. Z dużą chęcią i zaangażowaniem podchodzę do okienek przeznaczonych na występy w reprezentacji i zgrupowań. Jest mi niezmiernie miło, że znajduje się w wąskiej dwunastce powołanych. Cel na przyszłość jest prosty - chcę wygrywać jak najwięcej meczów w biało-czerwonych barwach.

Igor Miličić to dobrze znana postać miłośnikom polskiej koszykówki. Jak układa się twoja współpraca z selekcjonerem?
Posiada gigantyczny warsztat, jest wręcz koszykarskim mózgiem. Jest trenerem od 2014 roku i w stosunkowo krótkim czasie poprowadził swoje zespoły do trzech tytułów mistrza Polski. To świadczy wyłącznie dobrze o jego etosie pracy. Przyznaję, że jest bardzo wymagający, wprowadza sporo nowych rzeczy do treningów reprezentacji. Oczekuje szybkiej adaptacji do systemu, do którego powinniśmy się dostosować. O jego warsztacie trenerskim mogę wypowiadać się wyłącznie w samych superlatywach.

Dzięki występom w Energa Basket Lidze, EuroCupie i reprezentacji Polski zbierasz coraz więcej doświadczenia. Jaki element gry wymaga natomiast twoim zdaniem największej poprawy?
Myślę, że w poszczególnych sytuacjach przydałoby mi się więcej spokoju, aby moje decyzje były bardziej przemyślane, abym nie dawał się ponieść chwili. Innymi słowy, chciałbym grać bardziej po „profesorsku”.

Rozmawiał Dawid Foltyniewicz

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska