Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agnieszka Holland na premierze filmu "Gorejący krzew" we Wrocławiu

Małgorzata Matuszewska
Fot. Janusz Wójtowicz
Na pierwszym pokazie 3-cześciowego filmu "Gorejący krzew" wyświetlonego w całości we wrocławskim Kinie Nowe Horyzonty gościła Agnieszka Holland - jego reżyserka. Film (którego tylko pierwszą i drugą część pokazano kilka dni temu w Warszawskim Teatrze Wielkim) został oparty o prawdziwe wydarzenia z Czechosłowacji, kiedy to 16 stycznia 1969 r. na placu Wacława (Václavské náměstí), student Jan Palach dokonał aktu samospalenia.

Był to protest przeciwko inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację. - Byłam studentką w Pradze. Spędziłam tam 5 lat. W styczniu 1969 roku byłam akurat w Polsce na świętach Bożego Narodzenia. Pamiętam inwazję. Pamiętam tamte emocje - wspominała przed premierą Agnieszka Holland. - Czesi nie mieli poczucia, że Polacy ich zdradzili. A ja się o to bardzo martwiłam - przyznała reżyserka.
- Pytanie o sens ofiary jest bardzo trudne, bo nie ma wag mierzących sens. Przez wiele lat po śmierci Jana Palacha wydawało się, że jego ofiara była tragiczna i poszła na marne - mówiła Agnieszka Holland we wrocławskim Kinie Nowe Horyzonty.
- Ale obchody 20. rocznicy śmierci zmarłego studenta, kiedy w 1989 roku kolejne pokolenie demonstrowało solidarność z Janem Palachem, były pierwszą jaskółką zwiastującą późniejszą wielką rewolucję - dodała Holland.
W Kinie Nowe Horyzonty widzowie wypełnili po brzegi największą, prawie 600-osobową salę, oglądając w ciszy i skupieniu czterogodzinny film (pierwszy odcinek zrealizowanej dla HBO miniserii "Gorejący krzew" kanał ten pokazał dzień później, czyli w niedzielny wieczór).
Agnieszka Holland podkreśliła, że pracę nad filmem zainicjowali młodzi czescy twórcy filmowi. - Interesował ich ten okres historii, ale nie chcieli go pokazywać w sposób, jaki czasem widoczny jest w czeskich filmach. Nie chcieli brać tych wydarzeń w nawias ironii, pokazując uczestników tamtych wydarzeń jako ludzi z gruntu poczciwych, choć "umoczonych". Dla młodych czeskich twórców relatywizacja tamtych wydarzeń jest czymś złym - podkreśliła reżyserka.
27 stycznia film miał premierę w Czechach. - Okazało się, że reakcja społeczna była niebywała. Widzowie szlochali, mówili, że 20 lat czekali na ten film, a żaden czeski twórca nie mógłby go wyreżyserować. To była dla mnie i mojej ekipy ogromna satysfakcja. Młodzi Czesi, scenarzysta Štěpán Hulík i producenci, doszli przecież do wniosku, że mogę zrobić ten film i przyszli do mnie ze swoim projektem - opowiadała Holland. - Dla HBO moje zainteresowanie tematem było gwarancją jakości - dodała.
Agnieszka Holland wspomniała własne czeskie doświadczenia (reżyserka studiowała w praskiej FAMU, była uczestniczką Praskiej Wiosny). - Czeski czas był być może najważniejszy w moim wielostronnym rozwoju, zawsze byłam blisko tego kraju i jego kultury - mówiła. - Nad "Gorejącym krzewem" pracowałam z oddaną, entuzjastyczną ekipą. To było jedno z najlepszych doświadczenień zawodowych, które przeżyłam w ostatnich latach - dodała.
W kwietniu Kino Nowe Horyzonty pokaże wystawę pt. "Jan Palach ’69", która teraz prezentowana jest w Warszawie. Roman Gutek, szef Nowych Horyzontów, planuje też cykl projekcji dokumentów o tamtych czasach, m.in. dokumentu Macieja Drygasa "Usłyszcie mój krzyk" o samospaleniu Ryszarda Siwca (Polak protestował przeciw inwazji w CSRS w 1968 r).

Lubisz spędzać wieczory przed telewizorem? Szukasz ciekawych filmów? Sprawdźprogram tv!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska