Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afery z komputerami, aferki z dziewczynami. Czyli przedsiębiorczość niejedno ma imię

Grzegorz Chmielowski
Jesteśmy znani w Europie z przedsiębiorczości. O czym świadczy na pewno ostatnia afera, związana z korupcją w przetargach na informatyzację polskich urzędów i ministerstw. Mowa jak dotąd o stu przetargach, w ramach których nasi rodacy, mający w ręku władzę i publiczne pieniądze, jak podejrzewa Centralne Biuro Antykorupcyjne, zadbali też o własną kieszeń. I jeszcze raz potwierdza się przysłowie, że najciemniej pod latarnią. Bo przecież owe przetargi dotyczyły w dużej mierze Komendy Głównej Policji i resortu spraw wewnętrznych. Czyli instytucji, które powinny najmocniej w kraju świecić uczciwością.

Mamy też świeży przykład "przedsiębiorczości" rodem z Wrocławia. Prokuratura bada właśnie sprawę oszukania przed dwie firmy 10 tysięcy pracowników. Ich składki zusowskie i odliczenia podatkowe odpłynęły w siną dal. A za całą aferą stoi przedsiębiorca, który był już karany, teraz cieszy się wolnością i paszportem innego kraju (ponoć polski spalił...). Tymczasem jego współpracownicy pozostają na wikcie aresztowym.

Płacz i zgrzytanie zębów. Czy to właśnie czeka ofiary innej afery dolnośląskiej? Chodzi o pół tysiąca osób, które zapłaciły za kurs prawa jazdy, zdały egzaminy (też zapłaciły), dostały prawko, a teraz mogą stracić uprawnienia kierowcy. Bo okazało się, że kurs robili u legnickiego instruktora jazdy, który nie miał uprawnień. Stracił je, bo złapano go po pijanemu za kierownicą, ale szkolił, szkolił...

Przedsiębiorczy zmysł, choć już nie z takim rozmachem finansowym, jak w przypadku korupcji przetargowej czy strumienia składek ZUS, wykazała też trójka legniczan. Dwaj panowie i jedna pani doszli do wniosku, że można skubać innych z kasy nie tylko metodą na wnuczka. Bo nie każdy, kto ma pieniądze, ma w ogóle wnuczka. Co istotnie ogranicza pole owej działalności gospodarczej. Doszli więc do wniosku, że trzeba spróbować w branży usług seksualnych. Czyli "na dziewczynę". Co prawda to gałąź gospodarki stara jak świat.

Ale trzyma się nawet podczas największych kryzysów gospodarczych. O czym świadczy np. rosnąca sprzedaż gadżetów erotycznych. No i branża szeroko korzysta z nowych technologii, jak komputer i internet. Wchodząca w skład legnickiego tercetu pani wyłowiła z morza internautów i zwabiła do swojego miasta poprzez sieć 25-letniego amatora kobiecych wdzięków. Umówiła się na spotkanie w wiadomym celu. A gdy ów spragniony erotycznych doznań przyjezdny zameldował się w wyznaczonym punkcie, okazało się, że wymarzona schadzka będzie mu się śnić po nocach.

Jednak nie może liczyć na słodkie sny, raczej czekają go koszmary. Zamiast kobiety, w miejscu schadzki pojawiło się bowiem dwóch facetów, którzy przedstawili się jako policjanci. Oznajmili 25-latkowi, że umówił się z nieletnią. Co jest oczywiście karane. Ale mogą mu puścić to płazem, o ile się wykupi. I wypuścili, lżejszego o 1900 złotych. Dobre i to za chwilę pracy. Ale, jak nas słuchy dochodzą, takich numerów legnicki tercet wystrugał więcej, policja mówi nawet o stu, a czasem stawka okupu dochodziła do czterech tysięcy złotych. Cała przedsiębiorcza trójka wpadła, właśnie po numerze z 25-latkiem, w ręce prawdziwej policji. Cóż, ryzyko gospodarcze dotyczy każdej branży.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska