Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera w MON? Wojsko miało stracić 13 milionów złotych na lampach do radarów

Marcin Rybak
Marcin Rybak
zdj. ilustracyjne
zdj. ilustracyjne Pawel Relikowski / Polska Press
Nie ma afery ze sprzedawaniem wojsku lamp do radarów – uznał wrocławski Sąd Okręgowy. MON nie został oszukany na 13,7 mln zł przez menedżerów wrocławskiej firmy produkującej owe lampy. Wszyscy oskarżeni w tej sprawie zostali uniewinnieni. Prokuratura upiera się, że afera była i zapowiada apelację.

Sprawa dotyczy kontraktów na lampy, sprzedawane wojsku w latach 2007 – 2013. Zdaniem oskarżenia oszustwo polegało na tym, że firma sprzedawała resortowi obrony lampy wytworzone częściowo z podzespołów używanych. Wzięto je z lamp wyeksploatowanych i przeznaczonych do utylizacji. Tymczasem miały być one „nowe, nieużywane, pochodzące z bieżącej produkcji.”

Przed sądem stanęli czterej menedżerowie wrocławskiego producenta lamp. A także przedstawiciel wojska odpowiedzialny za nadzór nad produkcją lamp do radarów. Od początku śledztwa przekonywali, że cała sprawa to wielkie nieporozumienie. Do ponownego wykorzystania, czyli do produkcji nowych lamp, przeznaczono te części ze starych produktów, które nie miały wpływu na jakość pracy i „żywotność” lamp wrocławskiej firmy. Miały pracować 1000-1500 pracowały i 9 tysięcy bez awarii. A jeśli już awarie były to nie miały związku z produktami pochodzącymi z utylizacji. Części z odzysku były stosowane, gdy brakowało takich samych nowych. A niektóre sprowadzano aż z Kazachstanu.

Sąd powołał biegłego, który potwierdził wszystko, co mówiła w tej sprawie obrona. Elementy z odzysku nie psuły się, nie były zgłaszane do napraw gwarancyjnych. Lampy były dobrej jakości. Co ciekawe, prokuratura, na etapie śledztwa nie powołała biegłego, bo nie udało się znaleźć nikogo, kto chciałby opinię taką wydać. Sąd – mówił dziennikarzom prokurator Bartosz Kupniewski – też miał z tym problem. Jednak ostatecznie eksperta znalazł, a ten wydał opinię korzystną dla obrony.

Sędzia Marcin Sosiński zwrócił uwagę, że nie udowodniono, by dosżło do jakiejkolwiek szkody. Co więcej nie ma w umowie firmy z wojskiem definicji produktu określanego jako „nowy, nieużywany, pochodzący z bieżącej produkcji". Można uznać, że nowe lampy do radarów zawierające niektóre używane podzespoły wypełniają ten warunek. Szczególnie, że nie miało to poważnego wpływu na cenę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska