Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adamski: Potraktowali nas jak chuliganów

Marcin Kaźmierczak
Arkadiusz Adamski, prezes Klubu Kibica Niepełnosprawnego
Arkadiusz Adamski, prezes Klubu Kibica Niepełnosprawnego Marcin Kaźmierczak
Niepełnosprawni kibice otrzymują wezwania na policję

Klub Kibica Niepełnosprawnego Chrobrego Głogów, działający od trzech lat wspiera drużynę nie tylko przy Wita Stwosza, ale i na wyjazdach. Nie inaczej było podczas meczu w Bełchatowie, dokąd za pomarańczowo-czarnymi udało się ponad dwudziestu kibiców niepełnosprawnych. Niestety, nie wspominają najlepiej tego wyjazdu, a w zasadzie tego, co działo się po końcowym gwizdku sędziego. Jak twierdzą, bełchatowscy policjanci potraktowali ich jak chuliganów oskarżając o wnoszenie rac.

- Środki pirotechniczne zostały użyte na innym sektorze. My jesteśmy niezależnymi kibicami. Mamy własny transport, wyjazdy organizujemy sami bez współpracy z pozostałą częścią kibiców. Byliśmy zszokowani zachowaniem bełchatowskiej policji. Po meczu, gdy zaczęliśmy wychodzić z sektora do autokaru, zostaliśmy zatrzymani, podzieleni na pięcioosobowe grupy, postawieni pod ścianą i dokładnie przeszukani. Niektórym uczestnikom wyjazdu przeglądano nawet telefony komórkowe, co uważam za skandal. Potraktowano nas jak potencjalnych chuliganów - mówi prezes KKN Arkadiusz Adamski.

Wyjaśnienia sytuacji szuka także Norbert Penza, miejski radny, a prywatnie członek KKN. - Łatwiej jest przesłuchać osobę niepełnosprawną, bo wiadomo, że powie więcej. Czy my jednak mamy jednak jakiś rentgen w oczach? Byliśmy na tyle daleko, że nie byliśmy w stanie nic dostrzec. Od tego jest monitoring. Akcja policji jest więc kompletnie przesadzona.

Przeszukanie nie ominęło nawet osób niepełnosprawnych intelektualnie. Co gorsze, sprawa nie została jeszcze zamknięta. - Myśleliśmy, że sprawa zakończy się na stadionie w Bełchatowie. Po tygodniu wszystko wróciło. Poszczególni członkowie klubu zaczęli dostawać wezwania na policję. Pamiętajmy, że dla osoby niepełnosprawnej intelektualnie wizyta na komisariacie jest bardzo ciężkim przeżyciem, bo ona często nie odróżnia tego, czy jest wzywana w charakterze świadka, czy podejrzanego - zauważa A. Adamski. - Na tych przesłuchaniach pytano nas oczywiście, czy nie wnieśliśmy żadnych rac. Przecież stadion w Bełchatowie jest dokładnie monitorowany, a poza tym przy wejściu na sektor byliśmy sprawdzani. Dlaczego więc nie daje się nam spokoju i ciągnie tę sprawę cały miesiąc? - pyta.

Zmartwiony tą sytuacją jest także miejski radny Norbert Penza. - Jak mamy przekonywać ludzi którzy przez swoją niepełnosprawność czują się niepewnie, aby udali się z nami na mecz. Aby wyszli z domu, spędzili czas z innymi ludźmi, co jest bardzo ważne w ich sytuacji - zastanawia się.

Jak twierdzi prezes KKN poruszy sprawę na zebraniu Ogólnopolskiej Federacji Kibiców Niepełnosprawnych. - Coś z tym trzeba zrobić. Wiadomo, że race na meczu w Bełchatowie były, ale nie w naszym sektorze. Jak to się mówi, są ludzie i ludziska. Nigdy jednak nie przypuszczałbym, że podejrzenia padną na kibiców niepełnosprawnych - kończy zmartwiony A. Adamski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska