Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

92-latka ma iść do aresztu. Poszło o kradzież kwiatów wartych 30 zł

Łukasz Cieśla
Monika B. mieszka w starym, zaniedbanym domu z synem Zenonem.
Monika B. mieszka w starym, zaniedbanym domu z synem Zenonem. Grzegorz Dembiński
92-letnia Monika B. ma zgłosić się do aresztu, bo nie zapłaciła grzywny za kradzież bukietu kwiatów. Tak postanowił poznański sąd. Staruszka zabrała bukiet warty 30 zł. Szybko go odzyskano. Kwiaciarnia wezwała jednak policję, a ona powiadomiła sąd. A ten, bez wzywania kobiety na rozprawę, ukarał ją grzywną.

Gdy staruszka nie zapłaciła, sąd zamienił grzywnę na areszt. Datę rozpoczęcia odbywania 5-dniowej kary wyznaczono na środę.

Staruszka mieszka w Murowanej Goślinie. Osoby znające kobietę mówią, że zdarza jej się zabrać cudzą rzecz. To zachowanie tłumaczą starością i chorobą. 92-latka zabierała m.in. kwiaty z miejscowej kwiaciarni.

Z ostatniej chwili:
92-latka z Murowanej Gośliny nie pójdzie za kratki. Rodzina zapłaciła mandat

– W końcu musiałem zareagować. Co miałbym powiedzieć Urzędowi Skarbowemu, który zapytałby mnie, co się stało z towarem? – tłumaczy Krzysztof Kruk, właściciel kwiaciarni, który zawiadomił policję. Przekazał jej także nagranie z monitoringu.

Policja zawiadomiła sąd. A ten zajął się kradzieżą kwiatów w trybie nakazowym. To uproszczone rozpatrywanie spraw. Sąd nie wzywa obwinionego i bez jego udziału, na podstawie materiałów z policji, rozstrzyga: winny czy nie.

Tak było właśnie w przypadku 92-letniej Moniki B. Sąd zobowiązał ją do zapłaty 100 zł grzywny. Kobieta, cierpiąca prawdopodobnie na demencję starczą, nie odpowiadała na pisma z sądu. A ten w końcu zamienił jej grzywnę na pięciodniowy areszt. Uznano, że jeden dzień pobytu za kratkami stanowi równowartość 20 zł.

Jarema Sawiński, rzecznik poznańskiego Sądu Okręgowego, w poniedziałek przed południem mówił nam, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami. Wyrok nakazowy został prawidłowo doręczony, a kobieta się nie sprzeciwiła. A wystarczyłoby, że napisałaby jedno zdanie: “Sprzeciwiam się”. Wtedy odbyłaby się “normalna” rozprawa.

– Każde upraszczanie procedur i przyspieszanie postępowań może prowadzić do takich sytuacji. Nie chcę oceniać, czy to było humanitarne. Na pewno niektóre procedury są odhumanizowane. Ta pani ma jednak rodzinę, która powinna się nią zainteresować – mówi sędzia Sawiński. Zaznacza, że morał jest taki, że starość bywa przykra, a rodzina powinna zajmować się bliskimi.

Po kilku godzinach sędzia Sawiński podał nam nowe fakty. Zaznaczył, że właśnie zapoznał się z aktami sprawy i jego zdaniem sędzia orzekający mógł popełnić błędy.

Sędzia Jarema Sawiński:
– Ta pani, po wzięciu bukietu z kwiaciarni, niebawem rzuciła go na ziemię. Goniła ją pracownica kwiaciarni. Bukiet, warty 30 zł, odzyskano w nienaruszonym stanie. Najistotniejsze jest to, że ta pani podczas przesłuchania na policji nie przyznała się do winy. Czyli istniały wątpliwości co do jej sprawstwa, a to z kolei powoduje, że w mojej ocenie powinna być wezwana przez sędziego na rozprawę. Poza tym zastępczej kary aresztu nie stosuje się, jeśli na jej odbywanie nie pozwalają warunki osobiste sprawcy. A w tym przypadku, patrząc choćby na PESEL, sędzia powinien być bardziej ostrożny.

Sędzia Sawiński podkreśla, że postawą sędziego zainteresuje rzecznika dyscyplinarnego.

Monika B. ma cztery córki i syna. Mieszka w starym, zaniedbanym domu z synem Zenonem. Utrzymują się z dość wysokiej emerytury po jej zmarłym mężu. Gdy odwiedzamy kobietę, jest sama. Prawdopodobnie śpi. Jej syna, jak mówią znające go osoby, można odnaleźć w barze nieopodal dworca kolejowego. Bar to duże słowo. Na zapleczu sklepu spożywczego kilku mężczyzn pije piwo. Jest kilka minut po godzinie 12. Gdy mówimy, że szukamy pana Zenona, odzywa się sam zainteresowany.

Ciekawi nas czy odbierał pisma z sądu adresowane do matki, dlaczego nie zapłaciła grzywny, co uważa o doniesieniu właściciela kwiaciarni? Pytań nawet nie udaje się zadać. Choć kilka dni temu Zenon rozmawiał z poznańską TVP, która ujawniła sprawę, wobec nas jest opryskliwy.

– Proszę stąd wyjść. Koniec tego cyrku. Szukacie taniej sensacji – mówi Zenon siedzący przy butelce "Tyskiego".

Po pół godzinie ponownie spotykamy go, tym razem przed jego domem. Znowu nas wygania. O sprawie chętnie rozmawiają za to mieszkańcy Murowanej Gośliny. Mówią, że Zenon mógłby lepiej zajmować się matką. Podkreślają, że w mieszkaniu panuje bałagan, ale też dodają, że syn gotuje matce obiady. Inni mówią, że staruszka jest bardzo samotna. Godzinami potrafi siedzieć na murku niedaleko domu, prosić o chleb.

– Potrafi pytać o chleb kilka razy dziennie. Po kilka razy, w krótkim czasie, mówi też dzień dobry tej samej osobie. Ma kłopoty z pamięcią i chyba też nie zawsze wie, co się wokół niej dzieje. I rzeczywiście lubi brać nieswoje rzeczy, na przykład kwiaty – takie opinie są powszechne.

Moniką B. w przeszłości zainteresowała się pomoc społeczna. Ale nie z powodu sytuacji finansowej.

– Ta rodzina ma dochód, wcale nie najniższy. Otrzymaliśmy sygnały od mieszkańców, że kobieta może być niedożywiona, a syn niewłaściwie się nią zajmuje. Ale nasza kontrola nie wykazała żadnych nieprawidłowości – mówi Monika Szaj, kierowniczka Ośrodka Opieki Społecznej w Murowanej Goślinie.

Kwiaciarnia z Murowanej Gośliny może czuć się bezpiecznie. Staruszka ma kłopoty z poruszaniem się, kilka tygodni temu miała złamać nogę. Prawie w ogóle nie opuszcza pokoju. Przy wejściu do jej domu do dziś leży rękawiczka zostawiona przez ratowników medycznych. Nikt jej nie sprzątnął.

Rodzina prawdopodobnie zapłaci za nią 100 zł grzywny, co zakończyłoby sprawę.

***

Temida jest ślepa
Wiele wskazuje na to, że Monika B., choćby ze względu na stan zdrowia, nie trafi do aresztu. Jej przypadek nie jest pierwszym wzbudzającym tego rodzaju kontrowersje. W zeszłym roku głośna była sprawa upośledzonego Radka z woj. zachodniopomorskiego. Podobnie jak mieszkanka Murowanej Gośliny, zabierał cudze rzeczy. Miał kilka spraw o kradzieże, w końcu trafił za kratki. Kolejny przypadek: do aresztu w Koszalinie trafił upośledzony 42-latek, bo ukradł wafelka wartego... 99 groszy. Grzywnę, 40 zł, wpłacił za niego szef koszalińskiego więzienia. I musiał się z tego tłumaczyć, bo zgodnie z naszym prawem nie można płacić grzywny za inną osobę. Z kolei w Świdniku toczyła się sprawa 75-latki chorej na Alzheimera ws. kradzieży sałatki za 2,99 zł.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: 92-latka ma iść do aresztu. Poszło o kradzież kwiatów wartych 30 zł - Głos Wielkopolski

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska