Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

7-latka uciekała z domu przed pijanymi rodzicami. Próbowała zejść po sznurku, wypadła z okna

Agnieszka Gryc
Siedmiolatka wypadła z okna na I piętrze (pierwsze od lewej)
Siedmiolatka wypadła z okna na I piętrze (pierwsze od lewej) fot. Agnieszka Gryc
Drzwi były zamknięte. W mieszkaniu spał pijany ojciec, a matka, jak mówią nam sąsiedzi, poszła z koleżanką imprezować dalej. Był wtorek, godzina 5 rano. Siedmiolatka chciała wyjść z domu, przewiesiła sznurek przez otwarte okno i po nim chciała się zsunąć na dół. Nie udało się. Dziewczynka spadła z pierwszego piętra na ziemię.

- Tam obok był metalowy słupek, po starym stole. Szczęście w nieszczęściu, że nie spadła prosto na niego. To byłby dopiero dramat - mówią sąsiedzi. Z relacji świadków wynika, że płacz dziewczynki obudził sąsiadów, którzy wezwali pogotowie ratunkowe i zadzwonili do matki.

Tragedia rozegrała się w jednej z kamienic na placu Drzymały w Świdnicy.

Dziewczynka ze złamaną nogą i urazem ręki trafiła do Dolnośląskiego Szpitala Specjalistycznego im. Tadeusza Marciniaka we Wrocławiu. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

W mieszkaniu było też młodsze dziecko. - Pięcioletni brat dziewczynki został przekazany pod opiekę babci - informuje Magdalena Ząbek, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Świdnicy.

Podkreśla, że policjanci natychmiast zatrzymali też rodziców siedmiolatki.

28-letnia matka i 34-letni ojciec byli pijani. Mieli blisko 2 promila alkoholu w organizmie. Kiedy tylko wytrzeźwieją, zostaną przesłuchani. - Prowadzimy czynności w sprawie ustalenia okoliczności tego zdarzenia - tłumaczy Magdalena Ząbek.

Sąsiedzi nie pozostawiają jednak suchej nitki na rodzinie. - On dopiero co wrócił z odwyku, a już kolejna akcja. To naprawdę straszne - mówi nam jedna z mieszkanek placu Drzymały. Dodaje, że w całej sytuacji szkoda jedynie dzieci. - To przykre, że cierpią takie maluchy - mówi.

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE

Jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji, rodzina już w 2013 roku miała założoną Niebieską Kartę, która z uwagi na brak interwencji została w 2014 roku zlikwidowana. Korzystała też z pomocy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.

- Rodzina miała przydzielonego asystenta rodzinnego. Pracowaliśmy wspólnie z matką dzieci. Widać było poprawę, wszystko zmierzało w dobrym kierunku - mówi nam Violetta Kalin, kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Świdnicy. Przyznaje, że w wielu takich przypadkach nałóg wygrywa. Tak było prawdopodobnie i tutaj.

- Jeśli zgromadzony materiał wykaże, że rodzice narazili dzieci na bezpośrednie zagrożenie dla ich życia bądź zdrowia, grozić im może kara nawet do 5 lat więzienia. Materiały w tej sprawie policjanci przekażą również do sądu rodzinnego, który podejmie decyzję, co do dalszego sprawowania opieki nad dziećmi - komentuje rzeczniczka policji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska