Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

7 grzechów Śląska w finałach z Kingiem Szczecin (ANALIZA)

Dawid Foltyniewicz
Śląsk Wrocław w dwóch pierwszych finałach Energa Basket Ligi był wyraźnie słabszy od Kinga Szczecin, który wygrywał 89:78 i 92:65. W grze „Trójkolorowych” jest sporo mankamentów. Co zawiodło? Zobaczcie w naszej analizie!
Śląsk Wrocław w dwóch pierwszych finałach Energa Basket Ligi był wyraźnie słabszy od Kinga Szczecin, który wygrywał 89:78 i 92:65. W grze „Trójkolorowych” jest sporo mankamentów. Co zawiodło? Zobaczcie w naszej analizie! PAP/Sebastian Borowski
Śląsk Wrocław w dwóch pierwszych finałach Energa Basket Ligi był wyraźnie słabszy od Kinga Szczecin, który wygrywał 89:78 i 92:65. W grze „Trójkolorowych” jest sporo mankamentów. Co zawiodło? Zobaczcie w naszej analizie!

Zbyt przewidywalne schematy
Gdy Śląsk tracił coraz więcej punktów, wciąż szukał podobnych zagrań, aby przedostać się pod kosz Kinga. Rywale dość szybko rozpracowali jednak pomysły WKS-u. Być może trzeba było poszukać innych rozwiązań? Jakub Karolak, który w trudnych momentach potrafił dać zespołowi życie celnymi trójkami, przesiedział drugi finał na ławce.

Brak odczytania pomysłów rywali
Ton grze Kinga nadaje przede wszystkim Andrzej Mazurczak, który raz za razem stwarza swoim kolegom czyste pozycje do rzutów zza łuku. Śląsk nie uczył się na swoich błędów, a MVP sezonu zasadniczego miał zdecydowanie zbyt dużą swobodę.

King góruje nad Śląskiem warunkami fizycznymi
Trudno to zmienić, bo jak stwierdził z przekąsem Ertuğrul Erdoğan, w ciągu tygodnia jego koszykarze nie urosną nagle o kilka centymetrów. Gdy zespół rywala ma atletycznych zawodników, trzeba jednak stłamsić ich jako drużyna, a Śląskowi ta sztuka na razie się nie udała.

Zbyt duża liczba niecelnych podań i strat
Podania „donikąd” zdarzają się w każdym meczu, ale w obu finałach Śląsk zanotował ich zbyt wiele, aby móc skutecznie powalczyć o zwycięstwo. Tym gorzej, gdy podania trafiały w ręce koszykarzy Kinga, którzy wyprowadzali błyskawiczne kontrataki – w większości zakończone punktami.

Pojedyncze zrywy nie wystarczą na wygrane w finale
W drugim finale Śląsk „nie wyszedł” na trzy z czterech kwart. Jedynie w drugiej zagrał tak, jak przystało na mistrza Polski. Nawet jeśli WKS w danym momencie przeważa, gracze Kinga nie tracą rezonu i szybko wracają do wysokiej skuteczności.

Brak lidera z prawdziwego zdarzenia
Ertuğrul Erdoğan podkreśla, że w koszykówce nie trzeba mieć jednego czy dwóch bohaterów, bo liczy się w końcu wysiłek całej drużyny. Śląskowi przydałby się jednak ktoś, kto pociągnie zespół w trudnych momentach rywalizacji z Kingiem. Jeremiah Martin robi, co w jego mocy, ale przy agresywnej obronie szczecinian ma ograniczone pole manewru.

Wsparcie kibiców? Nie wszystkich i nie do ostatnich minut
I na koniec przytyk nie do zespołu Śląska, lecz niektórych jego kibiców. Wysoka frekwencja (ponad 5,5 tys. widzów na obu meczach z Kingiem), głośny doping czy oprawa przygotowana przez Klub Kibica to oczywiście kwestie, które sprawiły, że oba finały w Hali Stulecia miały atmosferę koszykarskiego święta. Sęk w tym, że nie każdy dotrwał do końca, bo część kibiców zaczęła opuszczać trybuny już w połowie czwartej kwarty.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska