Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

34. Przegląd Piosenki Aktorskiej: "Minsk - Kiev - Wrocław Ex 20:13" w Teatrze Polskim

Małgorzata Matuszewska
Karbido i Jurij Andruchowycz na scenie
Karbido i Jurij Andruchowycz na scenie materiały prasowe Przeglądu Piosenki Aktorskiej
Rozmowa z Jurijem Andruchowyczem - ukraińskim wybitnym pisarzem i Markiem Otwinowskim z wrocławskiej grupy Karbido. 20 marca wystąpią razem we wrocławskim Teatrze Polskim.

Albumem "Absynt", z którego muzykę usłyszymy podczas koncertu w Teatrze Polskim, po "Samogonie" i "Cynamonie" zamykacie trylogię. To nawiązanie do Pana prozy?
Jurij Andruchowycz: Nawiązaliśmy do mojej powieści "Perwersja". Za materiałem muzycznym stoi konkretny wątek powieściowy, z powieściowym fabularnym rozwojem. Chcemy, żeby muzyczne utwory programu ułożyły się w historię odpowiadającą wątkom "Perwersji". Teksty nie pochodzą jednak wyłącznie z "Perwersji", jest też kilka późniejszych wierszy ze zbioru "Piosenki dla martwego koguta". Przestawiłem je tak, jakby były znalezionymi późniejszymi wierszami Stanisława Perfeckiego, bohatera "Perwersji". Stach od czasu do czasu podrzuca swoje kolejne nowe utwory.
Dlaczego właśnie "Perwersja"?
Jurij Andruchowycz: Ze wszystkich moich powieści to w niej jest najwięcej muzyki. Są fragmenty prozy, do których można komponować muzykę i śpiewać.
Stanisław Perfecki jest globtroterem i kosmopolitą. Wasz koncert łączy trzy narody: ukraiński, polski i białoruski.
Marek Otwinowski: Koncert na PPA został przygotowany jako duża kolaboracja polsko-ukraińsko-białoruska, z Karbido z Wrocławia, z Jurijem Andruchowyczem i grupą artystów wideo CUBE z Iwano-Frankiwska oraz naszymi gośćmi: kwartetem DachaBracha z Kijowa i białoruskim trio Port Mone z Mińska.
DachaBracha jest reklamowany jako ukraińska Kapela ze Wsi Warszawa. To podobne etno?
Marek Otwinowski: Tak, ale nie do końca. Zaczerpnięte z tradycji melodie i teksty oraz energię, są przetwarzane na współczesny sposób. DachaBracha robi to - podobnie jak Kapela ze Wsi Warszawa - znakomicie. Bardzo fajnie myślą o muzyce.
Jaka to muzyczna opowieść?
Marek Otwinowski: Trochę odkrywanie świata. Karbido karmi się powieścią, światem ukrytym w literaturze. Port Mone to świat minimalizmu i bardzo atmosferycznej muzyki, opartej w dużej mierze na brzmieniach akordeonu.W tę sferę włącza się DachaBracha ze swoją podróżą przez dźwięki, z jednej strony bardzo tradycyjne, biały śpiew (technika wokalna w muzyce ludowej - przyp. red.) i tego typu rzeczy, ale jest w tym wyraźny pierwiastek bardzo nowoczesnej muzyki.
"Chmielewa Projekt" będzie miał swoją premierę na PPA?
Marek Otwinowski: Nasz koncert to połączenie dwóch projektów. "Chmielewa Projekt" jest efektem współpracy Port Mone i DachaBracha. Formuła PPA wymagała od nas jednego hasła, stąd "Ex 20:13" w tytule, bo pociąg jest metaforą podróży. Tak naprawdę w zeszłym roku DachaBracha i Port Mone wydali płytę przygotowaną niedaleko Iwanofrakiwska - w Chmielewie nad Dniestrem. Tam skomponowali muzykę a później nagrali ją w Łodzi, w czym mieliśmy swój udział - Tomasz Sikora zrobił mix i mastering. Później, w tej samej Chmielewie pracowaliśmy z Karbido i Jurijem nad "Absyntem", i nagrywaliśmy go w tym samym łódzkim studiu. Cały czas nasze ścieżki się krzyżowały. Stąd pomysł, żeby przedstawić oba projekty łączące się w nadniestrzańskiej miejscowości. Połowę koncertu wypełni więc DachaBracha i Port Mone, drugą nasz multimedialny "Absynt" - taki, jakim go graliśmy całą trasę w Ukrainie.
Jurij Andruchowycz: Na tym polega unikalność koncertu "Minsk - Kiev - Wrocław Ex 20:13". Będzie po raz pierwszy, a możliwe, że ostatni. Warto we Wrocławiu zanotować ten zupełnie unikalny koncert.
Jesteście różni, więc muzyczne spotkanie będzie bardzo ciekawe.
Marek Otwinowski: Jesteśmy różni, a muzyka nie ma granic.
Czy będzie kontynuowany projekt "Table Around Cage"?
Marek Otwinowski: Pracujemy nad koncertami w Polsce i za granicą. W maju gramy w Białymstoku na Festiwalu Dni Sztuki Współczesnej.
Szykuje Pan nową książkę?
Jurij Andruchowycz: Teraz zajmuję się tłumaczeniami, przetłumaczyłem na ukraiński całego Brunona Schulza, w tym roku ukazała się książka. Pracuję nad autorem, którego twórczość jeszcze nie była wydana po ukraińsku - Szwajcarem Robertem Vaiserem, o którym mówi się, że jest pierwotnym Kafką. Moja najnowsza powieść powinna ukazać się w Polsce jesienią zeszłego roku. W Ukrainie miała premierę 11 listopada 2011 roku - to książka o 111 miastach.
A kiedy wyjdzie w Polsce?
Jurij Andruchowycz: Prawdopodobnie wiosną 2014 roku. To "Leksykon miast intymnych", złożony ze 111 rozdziałów, w każdym z nich opowiadam o jednym mieście. Miasta ułożone są alfabetycznie, tworzy się kombinacja biografii, geografii, eseju, małej prozy, wiersza. Warunkiem opisania miasta był mój osobisty z nim związek. O Lwowie mogę pisać powieści, bo jest bardzo ważny w moim życiu, wśród ważniejszych miast są też Kijów, Berlin, Moskwa. W Nowym Jorku nie spędziłem dużo czasu, ale jest na tyle intensywny, że czasami człowiek w ciągu tygodnia przeżywa długie lata. Ale są też niewiele znaczące miasta, które ze względu na pokazanie całego alfabetu powinny znaleźć miejsce w książce. W polskim jest litera "ł", nieobecna w innych językach, więc w polskim wydaniu będzie Łuck, którego nie było w ukraińskim. Łuck jest ciekawy, tam zaczęła się nasza wspólna trasa po wydaniu "Samogonu".
"Minsk - Kiev - Wrocław Ex 20:13" w Teatrze Polskim, 20 marca, godz. 20, bilety 20, 30 i 35 zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska