Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

18-letni rolnik spod Głogowa. Mateusz sam gospodaruje na 50 ha

Ewa Chojna
By móc zająć się własnym gospodarstwem zdał egzamin. Teraz, choć doskonale zdaje sobie sprawę, że rolnictwo to swoista loteria, nie widzi innej drogi dla siebie. Mowa o Mateuszu Ślufarskim z małej wsi Nosocice, który uczy się w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych w Rudnej. Mateusz ma zaledwie 18 lat, a po kilku godzinach spędzonych w szkolnej ławie pracuje na własnym gospodarstwie rolnym, które ma 50 hektarów.

Jego koledzy i koleżanki po lekcjach spotykają się na imprezach, idą do kina, bawią się. Robią wiele ciekawych rzeczy, ale nie Mateusz. Mateusz szybko wraca do domu bo musi zająć się końmi albo polem. W zależności od potrzeb.

 

Pasja do pracy w gospodarstwie narodziła się w 18-latku bardzo wcześnie. - Od małego pomagałem tacie w pracy - powiedział nam młody rolnik. - Stwierdziłem, że nie muszę szukać niczego innego, skoro w tej pracy jestem dobry. Wciągnęło mnie to. Mateusz z pomocą ojca nabył 50-hektarowe gospodarstwo. Otrzymał 100 tysięcy dotacji na jego rozwój. Pieniądze zainwestował. - Gospodarstwo prowadzę od roku więc na razie nie można mówić żebym na tym zarabiał. Nie zatrudniam też nikogo, ponieważ z większością prac daję sobie radę. Gospodarstwo nie jest takie duże żebym potrzebował pomocników.

 

W czasach, kiedy większość młodych ludzi ucieka ze wsi do miasta, do „łatwego życia” Mateusz wybrał zupełnie inną drogę. - Rolnictwo to jest jedna wielka loteria - przyznaje Mateusz Ślufarski. - Jednego roku się uda, drugiego roku się nie uda. Jednego roku jest fajnie, jest zboże i inne rośliny uprawiane w gospodarstwie, a w tym roku na przykład była susza. I teraz trzeba pisać wnioski o odszkodowania. Trzeba przy tym chodzić, cały czas być na bieżąco, sprawdzać. Jeżeli rok będzie ciężki trzeba to przecierpieć. Może następny będzie lepszy.

 

Mimo tego młody rolnik nie zamierza zmieniać swojego fachu. - Coś trzeba w życiu robić. Można iść do pracy gdziekolwiek, a można też robić to, co się lubi. A ja lubię tę pracę. Jestem sam sobie szefem, sam jeżdżę w ciągniku, nikt mi w tym nie przeszkadza. Nikogo nie interesuje czy ja wyjadę na pole o godzinie 15, czy o 16. Nikt mi nie każe pracować przez osiem godzin.

 

Rolnictwo to nie jedyna pasja Mateusza. Oprócz tego chłopak jeździ konno, startuje w zawodach i ma na swoim koncie wiele nagród. - Czasami ciężko pogodzić wszystko na raz - przyznaje Mateusz. - Uczę się, prowadzę gospodarstwo i jeżdżę konno. Ostatnio po zawodach trzeba było wrócić, iść do koni, nakarmić je. Potem musiałem załadować opryski, rozładować nawóz, a to wszystko w niedzielę. Tak jest na gospodarstwie, że trzeba tu być cały czas. Nie można sobie wyjechać.

 

Choć plan zajęć Mateusza zdaje się być bardzo napięty, nasz bohater sam przyznaje, że czasami uda mu się znaleźć czas by spędzić go z przyjaciółmi. - Czasami znajdzie się taka luźniejsza sobota - mówi Mateusz, choć zaraz wraca myślami na swoje gospodarstwo. - Ale jak się zacznie marzec, kwiecień, maj to zaraz opryski, nawożenie i takie różne rzeczy. W maju robimy siano dla koni, zwozimy je więc nie ma czasu wolnego. Jeśli odpocząć to raczej w zimie, bo wtedy jest przestój na gospodarstwie.

 

Ale to wcale nie znaczy, że Mateusz zimą nic nie robi. - Ciągnik nie może stać przez całą zimę, musi na siebie zarabiać - szybko dodaje młody rolnik. - Więc zaraz jest jakieś odśnieżanie. W prowadzeniu gospodarstwa Mateuszowi, jak zajdzie taka potrzeba, pomaga ojciec i dziadek. - Ale stwierdziliśmy, że sam się wszystkiego muszę nauczyć, choć zawsze mogę liczyć na ich pomoc - mówi 18-latek.

 

18-letni rolnik spod Głogowa. Mateusz sam gospodaruje na 50 ha

 

Oczywiście to wszystko robi przed i po lekcjach. - Czasami zdarzają się takie sytuacje, że musze opuścić lekcje. Czasami dzwonię do brata bo nie chcę się zwalniać ze szkoły, w końcu to już ostatnia klasa i zaraz matura. Zależy mi na tym żeby zdać wszystkie egzaminy. Ale jak koń dostaje kolki to muszę z nim siedzieć. Wtedy dzwonię do szkoły, mówię jaka jest sytuacja. Przecież nie ja kazałem koniowi kolki dostawać.

 

Co po skończeniu szkoły? Mateusz chce pozostać na gospodarstwie, rozwijać je, ale jego marzeniem jest hodowla koni. Już ma kilka pod swoją opieką, ale widząc jego niespożytą energię i zapał do pracy, na tym na pewno się nie skończy.

 

Dumy ze swojego podopiecznego nie kryje Elżbieta Lisowska, wychowawczyni klasy, w której uczy się Mateusz. - Zdarzało się Mateuszowi spóźniać na lekcje, ale nie dlatego, że lekceważył naukę, ale dlatego że pomagał rodzicom i prowadził gospodarstwo - mówi nauczycielka. Jednak zawsze jak się podejmował jakiegoś zadania można było na niego liczyć.

 

Również Ewa Janiszewska, dyrektorka zespołu szkół przyznaje, że taki uczeń to skarb. - Chciałabym mieć więcej takich uczniów - mówi. - Mateusz jest teraz w czwartej klasie. Jego doświadczenie w gospodarstwie jest bardzo cenne, ale oprócz tego, by zdać egzamin, Mateusz musi nauczyć się elementów zarządzania.

 

Mateusz nie raz już zaskoczył swoich nauczycieli zadając pytania, które bezpośrednio dotyczyły jego pracy na gospodarstwie. - Nie raz jest to kłopotliwe bo człowiek jest skoncentrowany na prowadzeniu lekcji, ale trzeba mu na to odpowiedzieć - mówi Ewa Janiszewska.

 

Również koledzy i koleżanki z klasy patrzą na młodego rolnika z podziwem, ponieważ to co oni mają w podręcznikach on robi na polu. Jednak niewielu z nich chce iść tą drogą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska