Wrocławskie pogotowie to zespoły ratownictwa medycznego, wysyłane w nagłych sytuacjach do ludzi wymagających pilnej pomocy lekarza albo ratownika medycznego. Ale pogotowie ma też ze szpitalami umowy na transport sanitarny. Na przykład, kiedy pacjenta trzeba odwieźć ze szpitala do domu albo z jednego szpitala do drugiego. Od początku epidemii karetki jeżdżą też, by ich załogi pobierały wymazy do badań na koronawirusa od osób, które są w izolacji.
Zdaniem Michała Nowakowskiego, właśnie na zadania transportowe trzeba czekać. Bo te związane z ratownictwem medycznym muszą być realizowane niezwłocznie. Choć niedawno głośno było o sytuacjach, w których karetki – zamiast szybko zostawić pacjenta na oddziale ratunkowym – muszą czekać na wolne miejsce albo krążyć po mieście w poszukiwaniu wolnego miejsca w jakimkolwiek szpitalu.
Wrocławskie pogotowie – nie ukrywa rzecznik – ma spore problemy, bo brakuje pracowników. Są zakażenia koronawirusem, kwarantanny, izolacje. Ale też zwolnienia z innych powodów. Są też wolne etaty. Zdarza się, że konkursy na nowych pracowników nie są rozstrzygane, bo nikt się nie zgłasza. Łącznie brakuje dwudziestu lekarzy. Po dziesięciu do zespołów ratunkowych i transportu sanitarnego. Brakuje też czternastu ratowników medycznych.
Zobacz także
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?