Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

10 lat gimnazjów. Zdały egzamin?

Magdalena Kozioł
Zofia Pierzchała, polonistka i bibliotekarka z Gimnazjum nr 27 przy ul. Czeskiej przygotowuje uroczystość na 29 września
Zofia Pierzchała, polonistka i bibliotekarka z Gimnazjum nr 27 przy ul. Czeskiej przygotowuje uroczystość na 29 września Michał Pawlik
1 września minęło 10 lat od utworzenia w Polsce trzyletnich gimnazjów. Czy reforma się udała?

W 53 wrocławskich gimnazjach uczy się 16 tysięcy uczniów. Kiedy powstawały w 1999 roku, pełno było głosów krytyki. Nauczyciele i rodzice bali się, że szkoły, do których trafią 13-16-latki, zamienią się w siedliska agresji i buzujących hormonów.

Wrocławskie gimnazja wspólnie przygotowują się właśnie do świętowania 10-lecia ich powstania. Z tej okazji chcemy zaprosić Państwa do dyskusji na temat tego, czy gimnazja się sprawdziły. Ministerstwo Edukacji Narodowej nie zamierza zmieniać w ciągu najbliższych kilku lat podziału szkół.

- Zmienia się tylko podstawa pro-gramowa w gimnazjum - przypomina Grzegorz Żurawski, rzecznik MEN. Tego typu szkoła nadal może tworzyć zespół z liceum albo technikum, a nie z podstawówką. - Gimnazjum ma być wstępem do szkoły ponadgimnazjalnej - mówi Żurawski.

Pewne jest tylko to, że reforma w oświacie, wprowadzona 10 lat temu przez ówczesnego ministra Mirosława Handkego, wydłużyła obowiązkowe kształcenie ogólne o rok. Po 6 latach podstawówki wszyscy muszą skończyć trzyletnie gimnazjum. Przed reformą wystarczyło 8 klas podstawówki.

Dyrektorzy wrocławskich gimnazjów z okazji rocznicy postanowili podsumować nie efekty reformy, lecz działalność swoich placówek.

- Pokażemy, w czym nasi uczniowie są najlepsi - zapowiada Anna Kardaś, dyrektor Gimnazjum nr 24 przy ulicy Przybyszewskiego. Jej wychowankowie przygotują wieczorek poetycki poświęcony Markowi Grechucie.

Wrocławskie gimnazja już się przygotowują, by 29 września w Rynku pokazać swoje osiągnięcia. Okazja jest, bo 1 września minęło 10 lat od utworzenia w Polsce trzyletnich gimnazjów. Czy reforma się udała?
Piętą achillesową gimnazjów jest dyscyplina. We Wrocławiu, trzy lata temu w marcu opisywaliśmy incydent w Gimnazjum nr 4 przy ul. Paulińskiej.
- Gdybyś spróbował założyć mi kosz na głowę, to chirurg by cię nie pozbierał ze ściany - usłyszał 14-letni Dawid od swego nauczyciela chemii. Gimnazjalista nie był jednak aniołkiem. Często nie chciał wykonywać poleceń nauczycieli.

Praktycy uważają, że młodzież w wieku gimnazjalnym należy pociągnąć za sobą zainteresowaniami. W Gimnazjum nr 7 przy ul. Kolistej historyk Adam Franiuk zamienił samorząd w Rzeczpospolitą Szkolną. Zamiast przewodniczącego, wybierają premiera. Dwa lata temu relacjonowaliśmy ostrą, choć w pełni kulturalną kampanię wyborczą, gdzie o tę funkcję zabiegały dwie dziewczynki i jeden chłopak.
- Młodzież jest rzeczywiście w trudnym okresie, ale to nie znaczy, że trzeba spisać ją z tego powodu na straty. To wyzwanie - tłumaczy Franiuk.

O tym, jak funkcjonuje gimnazjum, przekonał się na własnej skórze wrocławianin Piotr Żmudziński. Dwoje jego starszych dzieci: Matylda i Michał, chodziło do Gimnazjum nr 19 przy ul. Dembowskiego. Dwoje młodszych, Dorota i Mikołaj, uczą się tam jeszcze.
- W tym gimnazjum nie ma czasu na wybryki. Mikołaj właśnie zaczął szkołę i już ma za dużo zajęć - twierdzi jego tata.

Katarzyna Krzyształowicz-Stachyra, pedagog z Krakowa, ekspert naszego programu "Szkoła bez przemocy", uważa, że problemy z dyscypliną w gimnazjach biorą się z tego, że uczą w nich młodzi nauczyciele, bez odpowiedniego przeszkolenia do pracy z dorastającą młodzieżą. - Poza tym, w szkołach jest za mało mężczyzn - tłumaczy Krzyształowicz-Stachyra.

We Wrocławiu przez 9 lat jedynym dyrektorem gimnazjum był Andrzej Słoka, który prowadzi szkołę nr 5 przy ul. Pawłowa. Opowiada, że te dysproporcje widać na szkoleniach, ale i w placówce. - Mężczyźni nie chcą pracować w szkołach, bo lepsze pieniądze mogą zarabiać gdzie indziej - podkreśla dyrektor.
Plusy i minusy utworzenia gimnazjów: jest pół na pół

Plusy:
- Skupienie dorastających dzieci w jednym budynku. Atutem wprowadzenia reformy sprzed 10 lat jest zlikwidowanie tzw. ośmiolatek i oddzielenie małych dzieci od tych dojrzewających, w wieku od 13 do 16 lat.
- Wykształcona kadra nauczycieli. Od września 1999 r., kiedy wprowadzono gimnazja, nauczyciele doszkalają się, jak postępować z uczniami w trudnym wieku.
- Nauka w gimnazjum kończy się obowiązkowym egzaminem. Od jego wyników zależy wybór kolejnej szkoły. Im bardziej doświadczeni nauczyciele i poziom nauki, tym lepsze perspektywy dla ucznia kończącego szkołę.
- Obowiązkowa nauka drugiego języka obcego. Od września 2009 roku, począwszy od klasy I, w gimnazjach został wprowadzony drugi obowiązkowy nowożytny język obcy.
- Szkoła uczy nie tylko matematyki, fizyki, języka polskiego, geografii czy biologii. W szkołach prowadzone są tzw. ścieżki edukacyjne z danej dziedziny, np. edukacji prozdrowotnej, ekologicznej, czytelniczej i medialnej, regionalnej, integracji europejskiej kultury, polskiej na tle tradycji śródziemnomorskiej. W wielu gimnazjach wprowadzono większą liczbę godzin i utworzono np. oddziały informatyczno-matematyczne, dzięki czemu młodzi ludzie mogą rozwijać swoje zainteresowania.
- Młodzież uczy się zmian. Młodzi ludzie szybciej przyzwyczajają się do nowego miejsca. Rozpoczęcie lekcji w szkole średniej nie jest dla nich wstrząsem.

Minusy:
- W gimnazjach uczy się młodzież w trudnym wieku. Pod jednym dachem, w szkołach, uczy się po kilkuset, a nawet blisko tysiąc uczniów.
- Środowisko nauczycielskie jest sfeminizowane. W gimnazjach są prawie same kobiety. 13-letni chłopcy, którzy wchodzą w wiek dojrzewania, powinni mieć kontakt z nauczycielem mężczyzną. Według psychologów, gdyby w szkołach było ich więcej, nie dochodziłoby do wybuchów agresji. Uczniom brakuje męskich wzorców.
- Gimnazja kładą zbyt duży nacisk na zdobywanie wiedzy i rozwój intelektualny. Niewielu nauczycieli uczy gimnazjalistów, jak radzić sobie z uczuciami, fizjologią, tożsamością, samotnością i przynależnością do grupy.
- Nauczyciele w gimnazjach zarabiają za mało. Do tych szkół trafiają młodzi ludzie prosto po studiach, bez doświadczenia. Wyższa pensja spowodowałaby, że w gimnazjach chcieliby pracować nauczyciele z pasją i większym dorobkiem zawodowym.
- Zbyt często zmieniają się podręczniki. Rodzice uczniów w gimnazjach narzekają, że co rok muszą wydawać kilkaset złotych na nowe podręczniki, a programy nauczania biologii czy historii niewiele się zmieniają.
- Nauka w gimnazjum jest zbyt krótka. Czas nauki to trzy lata. Nauczyciele nie są w stanie poznać wszystkich uczniów, ich rodziców i problemy. Zdaniem nauczycieli, gimnazjum trzeba wydłużyć jeszcze o rok. Wtedy byłaby szansa, żeby pomóc tym dzieciom, które mają kłopoty z nauką i emocjami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska